Oficjalne otwarcie Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Kijanach miało miejsce 1 sierpnia 2005 r. Zamieszkała tam wówczas pierwsza trójka podopiecznych.
346 wychowanków
Na początku nowy dom opieki łączył działania interwencyjne, pogotowie opiekuńcze, działania socjalizacyjne - dom dziecka, oddział dla dzieci w wieku do 3 lat oraz funkcję mieszkania chronionego dla pełnoletnich wychowanków i rodzin zastępczych. W ciągu dwóch dekad placówka otoczyła opieką 346 dzieci w każdym wieku.20-lecie działalności świętowano w czwartek, w kameralnej atmosferze domu w Witaniowie – jednym z dwóch oddziałów placówki. Wśród zaproszonych gości nie zabrakło tych najważniejszych: dawnych wychowanków, którzy dzięki tej placówce zyskali nowe życie. Wzruszającą historią podzieliły się siostry Kinga i Zuzia Wieczorek, które spędziły w Kijanach aż 12 lat.
– Trafiłam tu jako dziesięcioletnia dziewczynka. Było ciężko, jak to w życiu bywa, ale z perspektywy czasu wiem, że to uratowało mi życie. Miałam szansę dorosnąć inaczej niż moi rodzice. Dzięki wychowawcom, dyrektorom, wszystkim ludziom, którzy nas otaczali, poczułam, że mogę się rozwijać, że jestem kimś – mówi Kinga, dziś studentka pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej. Jej marzeniem jest zostać wychowawcą – wrócić do placówki, ale już w innej roli. – Nikt nie zrozumie tych dzieci lepiej niż ja. Byłam po tej drugiej stronie. Teraz mam wiedzę i chcę pomagać.
Młodsza z sióstr, Zuzia, pracuje w Lublinie, ale ze wzruszeniem wspomina lata spędzone w Kijanach. – Mimo że dziś nie mieszkam już w placówce, wychowawcy nadal są dla mnie jak rodzina. To coś więcej niż instytucja – to dom.
Trudne początki
Początki placówki były skromne – jak wspomina Agnieszka Korzeniewska, pierwsza dyrektorka (2005-2019), tworzyli ją "po harcersku", bez wzorców, z ogromną determinacją. Dzięki wsparciu kopalni Bogdanka i samorządu w opustoszałym budynku internatu powstał prawdziwy dom dziecka. Początkowo funkcjonował na jednym piętrze, później rozrósł się do dwóch oddziałów – w Kijanach i w Witanowie.Dziś w Kijanach mieszka 16 dzieci, w Witanowie – 14. Choć limity są niższe, placówka nie rozdziela rodzeństw. – Trafiło do nas całe rodzeństwo. Nie mogliśmy ich rozdzielić – tłumaczy dyrektorka placówki, Marlena Samborska.
Celem jest stworzenie dzieciom warunków maksymalnie zbliżonych do rodzinnych. Stała kadra wychowawców, psycholog, pedagog, pracownik socjalny – wszyscy dbają o to, by dzieci miały nie tylko dach nad głową, ale także przestrzeń do nauki, rozwoju i odpoczynku.
– Mamy zajęcia kulinarne, sportowe, chodzimy na basen, dzieci korzystają z oferty domów kultury. Zależy nam, by rozwijały pasje i miały normalne dzieciństwo – mówi Samborska. – A do tego potrzeba nie tylko serca, ale i logistyki.
Nowy samochód
Do niedawna ogromnym problemem był brak odpowiedniego środka transportu. Jeden samochód na dwie placówki to za mało. Wychowawcy często użyczali swoich prywatnych aut. W dniu jubileuszu uroczyście przekazano nowy, siedmioosobowy samochód - dacię jogger, którą powiat zakupił za 86 tys. zł.– To jak w każdej rodzinie – mamy dzieci, musimy mieć samochód, żeby dowieźć je na zajęcia, do lekarza, na terapię. Ten pojazd to nie luksus, to potrzeba – mówił Daniel Słowik, starosta łęczyński.
Największą siłą placówki są ludzie. – Nasz zespół to kobiety, które każdego dnia dają z siebie wszystko – mówi dyrektorka. – Czasem brakuje męskich wzorców, ale nadrabiamy to sercem. I mamy ogromne wsparcie – od sąsiadów, lokalnej szkoły, władz.
Bezpieczne środowisko
Była dyrektor Agnieszka Korzeniewska podkreśla, że to właśnie dzięki zaangażowaniu wielu osób możliwe było stworzenie miejsca, które zmienia życie. – Przez 14 lat widziałam wiele dramatów, ale też wiele szczęśliwych zakończeń. Dziś patrzę na nasze wychowanki i wiem, że było warto.Nie brakuje też wyzwań. – Czasem wracają do nas dzieci naszych dawnych wychowanków. To trudne. Ale im wcześniej dziecko trafi do bezpiecznego środowiska, tym większa szansa, że będzie miało dobre życie – dodaje Korzeniewska.
Dziś jako dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Łęcznej Agnieszka Korzeniewska m.in. koordynuje pieczę zastępczą.
W powiecie łęczyńskim działa obecnie około 90 rodzin zastępczych, które opiekują się ponad 130 dziećmi. Niestety, nie dla wszystkich znajdzie się miejsce w takich rodzinach – zwłaszcza w przypadku licznych rodzeństw. Dlatego placówki wciąż są potrzebne.
– Zachęcamy do zainteresowania się tematem rodzicielstwa zastępczego – mówi Korzeniewska. – Nawet rozmowa, wsparcie sąsiadów, którzy są rodziną zastępczą, może wiele zmienić. Bo dzieci najlepiej rozwijają się w rodzinnej atmosferze.
Dwa domy, jedna misja
Placówka Opiekuńczo-Wychowawcza to dziś dwa domy i jeden cel – dać dzieciom szansę na bezpieczne, godne życie. Jubileusz był nie tylko okazją do świętowania, ale i do refleksji nad tym, co jeszcze można zrobić.– Placówka to nie tylko budynek. To ludzie, którzy każdego dnia stają się rodziną dla tych, którzy jej potrzebują – podsumowuje Marlena Samborska.
A kiedy dorosłe już dzieci wracają i mówią: "to był mój dom" – nie trzeba więcej dowodów, że to, co robią, ma sens.
Od lewej Zuzia i Kinga Wieczorek
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.