- Chcemy głośno i dobitnie wyrazić nasz gniew na brak jakiejkolwiek dbałości o dobro naszej firmy i jej pracowników, a wręcz działanie na naszą szkodę wszystkich, którzy decydują o losie Bogdanki, począwszy od zarządu spółki, poprzez zarząd GK Enea, aż po przedstawicieli rządu i ministerstw – wyjaśnia związkowiec w specjalnym oświadczeniu.
- Jako załoga nie mamy już nic do stracenia, bo w obecnej sytuacji nie podjęto z nami żadnego dialogu na temat konkretnych rozwiązań, a nawet nie powiedziano nam uczciwie, co nas czeka – dodaje Jarosław Niemiec. Swój protest odbywa w siedzibie Związku Zawodowego „Przeróbka”. I zamierza głodować do skutku.
- Jestem w biurze od 8 rano, piję jedynie wodę, nie wyjdę stąd dopóki nie zaczną z nami poważnie rozmawiać. Zawieszę protest jedynie w przypadku rozpoczęcia poważnego dialogu – powiedział Jarosław Niemiec.
Walne odwołane po interwencji Bojarskiego
Głodówka ma miejsce w czasie, gdy w Bogdance jest głośno o planowanych zmianach w statucie kopalni, a także o strategii Enei, która planuje znacznie ograniczyć odbiór węgla od lubelskiej kopalni.Przypomnijmy, że na 28 stycznia było zaplanowane nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy LW Bogdanka. W porządku obrad znalazła się uchwała o zmianie w statucie spółki polegającej na oddaniu części kompetencji zarządu kopalni na rzecz tzw. pionów zarządczych w Grupie Enea. Ta państwowa spółka jest większościowym akcjonariuszem, posiadającym 64,57 proc. akcji LWB.
Taka propozycja zmiany wywołała sprzeciw związkowców, którzy alarmują, że w ten sposób Bogdanka utraci autonomię, a kluczowe decyzje będą podejmowane w Poznaniu, gdzie mieści się siedziba Enei. A to może ograniczyć inwestycje i wsparcie dla lokalnych inicjatyw, jak sponsoring Górnika Łęczna.
W poniedziałek 13 stycznia w Poznaniu był łęczyński poseł Krzysztof Bojarski, gdzie rozmawiał z prezesem Enei Grzegorzem Kinelskim.
Po tym spotkaniu poseł poinformował, że walne zgromadzenie zostało odwołane. W tym samym czasie w Bogdance na zaproszenie związkowców, zebrali się lubelscy parlamentarzyści ze wszystkich stron sceny politycznej i samorządowcy, by rozmawiać o tym co może czekać lubelską kopalnię. Informację o odwołaniu walnego zgromadzenia nagrodzili gromkimi oklaskami.
"Będziemy prosić, żeby nam kupili długopisy"
Jednak nie wszyscy uwierzyli, że to kończy sprawę, w tym Jarosław Niemiec.- Były oklaski na wieść, że jest odwołane walne zgromadzenie. Ja bym zachęcał, żeby wstrzymać się jeszcze z otwieraniem szampana co najmniej do jakiegoś czasu, aż nie zapadną konkretne ustalenia. Bo to jest tylko odroczenie, kto wie czy nie odroczenie wyroku – powiedział w czasie poniedziałkowego spotkania szef „Przeróbki”.
- Myślę, że, niestety, została tylko odroczona ta decyzja, bo spotkaliśmy się tutaj dzisiaj – zgodziła się posłanka Magdalena Filipek-Sobczak (PiS).
- Zwracam się głównie do koalicji rządzącej, bo to państwo macie największy wpływ na swoich kolegów, żebyście państwo podjęli rozmowy z premierem Donaldem Tuskiem i przekonali go do tego, żeby zmienił zdanie co do strategicznej dla województwa lubelskiego spółki - dodała.
W czasie poniedziałkowego spotkania związkowcy przypominali, że Enea chciała wprowadzić piony zarządcze w Bogdance już w 2016 r., ale załoga na to nie pozwoliła.
- Jeżeli zajdą zmiany w statucie, to zarząd Bogdanki będzie tzw. wydmuszką, a dyrektor czy komitet w Enei zdecyduje, czy mamy kupić kabel, czy jakieś urządzenie – tłumaczył zebranym Jacek Świrszcz, przewodniczący Związku Zawodowego Górników w LWB.
Z kolei Antoni Pasieczny, wiceprzewodniczący „Solidarności” w LWB poinformował, że w grupie Enea działa Centrum Usług Wspólnych, gdzie powołane komitety decydują o tym, co się dzieje w spółkach-córkach.
- Chcą, żeby Bogdanka również w to weszła, czyli my będziemy im przekazywać swoje informacje, łącznie z kapitałem finansowym, a później ich będziemy prosić, żeby nam kupili długopisy, papier, silniki, kable itd. - powiedział Pasieczny.
Wygaszanie kopalni?
Zarówno parlamentarzyści, jaki i samorządowcy przyznali rację związkowcom i powiedzieli jasno, że planowane zmiany w statucie trzeba zatrzymać, a rozmowy na temat przyszłości Bogdanki powinny się toczyć na poziomie ministerialnym.- Problem polega na tym, że część elementów zarządczych, które są absolutnie suwerenne tutaj, na Bogdance, zostaną przeniesione na poziom Grupy Enea. Ja to odbieram jako tzw. działanie na zasadzie salami, że dzisiaj ten elemencik odetniemy, za rok kolejny, za rok kolejny. Ta zmiana może spowodować ubezwłasnowolnienie zarządu kopalni w Bogdance – powiedział europoseł Krzysztof Hetman (PSL).
- Zarząd Bogdanki będzie musiał jeździć po prośbie za każdym razem do Enei, aby przeprowadzić zakupy, zmiany, działania na najbliższe lata – dodał.
Na poniedziałkowym spotkaniu mówiono także o ogłoszonej w listopadzie strategii Enei, zgodnie z którą w 2030 roku ta energetyczna spółka ma zmniejszyć odbiór węgla od Bogdanki o połowę, co załoga odczytuje jako wygaszanie kopalni. Energetyczna spółka planuje zmniejszyć zużycie węgla w swoich elektrowniach do 4,5 mln ton rocznie do 2030 r., a do 2035 r. – do 2,3 mln ton. Tymczasem obecnie Enea odbiera rocznie od Bogdanki 7-8 mln ton.
- Po wysłuchaniu tej strategii zrozumieliśmy, że Bogdanka za kilka lat ma przestać istnieć – powiedział Artur Brzozowski, przewodniczący ZZ „Kadra”, który dodał, że zmniejszenie wydobycia w Bogdance będzie wiązać się z redukcją zatrudnienia.
I pytał: - Jeżeli mamy odchodzić od węgla w Polsce, to dlaczego ma być to kosztem Bogdanki?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.