W uzasadnieniu wyroku, który zapadł 17 września czytamy m. in. że kobieta utrzymywała psy w stanie rażącego zaniedbania i niechlujstwa, nie zapewniła im właściwych zabiegów pielęgnacyjnych i profilaktycznych, wystarczającego dostępu światła dziennego, możliwości swobodnego ruchu, należytej ochrony przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi i właściwej karmy.
Lucyna N. w ten sposób doprowadziła zwierzęta do stanu ogólnego zaniedbania, wychudnięcia, zapchlenia, skołtunienia sierści, zarobaczenia, stanów zapalnych różnych części ciała, a w przypadku dwóch psów doprowadziła je do stanu bezpośrednio zagrażającego ich życiu.
Sąd skazał Lucynę S. na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, oddał oskarżoną w okresie próby pod dozór kuratora, ukarał grzywną 1,5 tys. zł, zarządził przepadek pekińczyków (a także kotów, które posiadała) i zakaz posiadania zwierząt na osiem lat.
Sąd nakazał także zapłacenie nawiązki, a także zarządził podanie wyroku do publicznej wiadomości na 30 dni.
Chore i głodne
Przypomnijmy, że interwencja miała miejsce w grudniu 2016 roku i trwała dwa dni. Wówczas kobietę, która kupiła z pseudohodowli pekińczyka zaniepokoiły zdjęcia pozostałych psów zamieszczone w ogłoszeniu internetowym przez właścicielkę Lucynę N.
Kupująca poinformowała o sprawie Fundację Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Ex Lege. - Maleńkie, przerażone, zziębnięte "kanapowe" psy utrzymywane były na mrozie w zupełnie nieprzystosowanych i nieocieplonych budach, w błocie, w środowisku pełnym odchodów, bez dostępu do odpowiedniego pożywienia i wody – mówi Marta Włosek, prezes fundacji Ex Lege, która odebrała psy i koty Lucynie N.
Część psów została zamknięta w szczelnie wymurowanych konstrukcjach z drewnianymi wiekami bez dostępu do światła dziennego. W "miskach" widniała zamarznięta breja ze śruty zmieszanej m.in. z chlebem.
Zwierzęta brodziły w swoich odchodach, dygotały z zimna. Ta hodowla była zarejestrowana w Związku Hodowców Psów Rasowych.
Zwierzęta były zaniedbane, z widocznymi zmianami chorobowymi, zakołtunione, zapchlone, z problemami okulistycznymi, dermatologicznymi, trudnościami w oddychaniu, ze wzdętymi brzuchami od pasożytów wewnętrznych.
Zapasy "jedzenia", jakie ujawniono na miejscu to worek suchego chleba, pół dużej beczki śruty, 3/4 plastikowego pojemnika makaronu i kawałek cukinii.
Wszystkie zwierzęta wymagały leczenia, a dwa z nich wymagało pilnej operacji w związku z bezpośrednim zagrożeniem życia.
Funia miał zmumifikowane płody
Przekazana fundacji w pierwszy dzień działań interwencyjnych suczka Pikusia, którą właścicielka wręcz nalegała, by zabrać, twierdząc, że pies od dwóch lat nie rodzi, więc ma z niej pożytku, przeszła operację ratującą z uwagi na zaawansowane ropomacicze.
Suczka Funia trafiła do nas wraz ze szczenięciem. Z jej dróg rodnych sączyła się jasno czerwona wydzielina z domieszką skrzepów krwi. Po wykonaniu badań, a następnie zabiegu okazało się, że w jej macicy znajdowały się dwa obumarłe zmumifikowane płody.
Przypomnimy, że sąd pierwszej instancji skazał Lucynę S. na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Wyrok ten zapadł w kwietniu. Jednak po złożeniu apelacji sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Lublinie, który zmniejszył tę karę do sześciu miesięcy. Pozostałą część rozstrzygnięcia sąd pozostawił w mocy.
Zwierzętami opiekują się wolontariusze w domach tymczasowych. Dzięki prawomocnemu wyrokowi zwierzęta mogą już trafić do adopcji.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.