Egzamin z języka polskiego rozpoczął się o godz. 9.00 i trwał 240 minut.
Składał się z trzech części: języka polskiego w użyciu, testu historycznoliterackiego i wypracowania na jeden z wybranych tematów - "Bunt i jego konsekwencje dla człowieka" lub "Jak relacja z drugą osobą kształtuje człowieka". W rozprawce maturzyści musieli nawiązać m. in. do lektury obowiązkowej.
Już o 11.30 pod budynkiem Zespołu Szkół im. Króla Kazimierza Jagiellończyka w Łęcznej spotkaliśmy Grzegorza Wojczuka i Kacpra Zuba, z V klasy technikum informatycznego.
Jak im poszło? - Elegancko – skwitował krótko Grzegorz. - Temat o konsekwencjach buntu dla człowieka był banalny. Odwołałem się do „Przedwiośnia” Żeromskiego, „Zbrodni i kary” Dostojewskiego i kontekstu II wojny światowej – zdradził nam maturzysta.
Ile się uczył? - Za naukę wziąłem się dwa dni przed maturą, przypomniałem sobie sześć lektur i akurat one mi się przydały. Spodziewałem się „Przedwiośnia”, bo w tym roku jest stulecie powstania tej powieści. I ta lektura idealnie pasowała do lektury.
A co ze stresem? - Był, bo polskiego najbardziej się obawiałem. Ciężko było zasnąć, za to rano był już taki bardziej pozytywny stres, takie lekkie podekscytowanie ze stresem. A teraz jak polski jest za mną, to już zeszło wszystko ze mnie. Do matematyki i angielskiego podchodzę na luzie.
Jego kolega z klasy Kacper Zub też trochę się stresował. - Polski był bardzo łatwy, jednego tylko zadanka nie zrobiłem na punkcik, a tak to poszło jak z płatka. Napisałem co miałem napisać, dwie godzinki i wyszedłem z sali. Będzie dobrze. Wybrałem ten sam temat co kolega, ale odwołałem się do „Tanga” Sławomira Mrożka, „Raportu o stanie wojennym” Marka Nowakowskiego i mitu o Prometeuszu.
W inny temat celowała Emilia Mitura z IV klasy LO w Jagiellończyku (kierunek dziennikarstwo). - Wybrałam temat o relacji i naprawdę git mi poszło. Skorzystałam przy tym z lektur: „Zbrodnia i kara”, „Potop” i „Makbet”. Trochę stresu było, ale wyparłam, że mam tę maturę i tak przyszłam na spokojnie jakby to był sprawdzian. A potem zobaczyłam, że temat całkiem przyjemny, to też na spokojnie napisałam. Wcześniej obawiałam się, że Konradów pomylę jak będą – mówi Emilia.
Jak się przygotowała na maturę? - Chodziłam na zajęcia dodatkowe, w domu oglądałam też filmiki, a jak się na nich wyświetliło zadanie do zrobienia, to je też wykonywałam.
Pod szkołą spotkaliśmy również Dawida Olszaka z IV klasy Liceum Ogólnokształcącego Mistrzostwa Sportowego.
- Byłem dobrze przygotowany, szybko napisałem, akurat trafiło się to co miałem opanowane, więc wydaje mi się, że dobrze mi poszło. Ostatnie dwa miesiące to co drugi dzień po 2-3 godziny siedziałem, do tego chodziłem na korepetycje. Wybrałem temat o buncie, pisałem o Antygonie i Prometeuszu – mówi Dawid Olszak.
Stres? - Tragedia, ja się mega stresowałem, ale jak zobaczyłem kartkę z tematami, to się uspokoiłem, bo już miałem w głowie co napiszę.
Ostatnia z sali wyszła dzisiaj Nikola Szafran, z klasy IV LO dziennikarskiej.
- Napisałam bardzo długie wypracowanie. Wyszło 5 albo 6 stron, a piszę małe literki (śmiech). Nie spieszyłam się, żeby nie zrobić głupich błędów, bo jestem dyslektyczną – wyjaśnia Nikola.
- Znając samą siebie, myślałam, że będę stresować się dużo bardziej. Rano wstałam faktycznie spięta, ale jak weszłam na salę, to stres znikł. Tematy wypracowań były bardzo proste. Test czytania ze zrozumieniem był dużo trudniejszy, było dużo omawiania fragmentów wierszy i dużo szczegółowych pytań – relacjonuje maturzystka.
Jak dodaje, dużo powtarzała przed maturą, ale też podkreśla dużą rolę polonistki. - Mam wychowawczynię, która jest nauczycielką języka polskiego z prawdziwą pasją. Po zakończeniu roku szkolnego parę razy połączyła się z nami przez internet, żeby powtórzyć materiał. Wczoraj na przykład zrobiła taką powtórkę trzygodzinną, więc ja jej jestem bardzo wdzięczna – kończy Nikola.
Jutro maturzyści zmierzą się z matematyką, a w czwartek – językiem obcym (w większości wybierają angielski).