reklama
reklama

Górnicy z Bogdanki i energetycy gotowi na wielki protest w Warszawie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Górnicy z Bogdanki i energetycy gotowi na wielki protest w Warszawie - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje łęczyńskieZwiązkowcy spodziewają się 1500 osób na organizowanej we wtorek manifestacji w stolicy. - Liczymy, że pan minister aktywów państwowych do nas wyjdzie - mówi Justyna Zawrotniak-Bogusz, wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Górników w LWB.
reklama

We wtorek 10 września o godzinie jedenastej rozpocznie się manifestacja pracowników Lubelskiego Węgla Bogdanka i spółek odpowiadających za elektrownie w Połańcu i Kozienicach.

Jak informują związkowcy, przed siedzibą Ministerstwa Aktywów Państwowych przy ulicy Kruczej w Warszawie może zgromadzić się nawet około 1500 osób. 

Z samej Bogdanki na wyjazd do stolicy zapisało się już ponad 1000 górników. Najwięcej ze Związku Zawodowego Górników (około 650 osób).

Dlaczego chcą protestować?

- Ciągle słyszymy, że trwają prace nad transformacją energetyczną kraju oraz tworzone są jakieś plany dotyczące m.in. Lubelskiego Węgla "Bogdanka" S.A. oraz grupy kapitałowej Enea, ale nikt nie chce nam powiedzieć czego te plany dotyczą i jak bardzo wpłyną one na miejsca pracy w naszym regionie, mimo deklarowanego przez m.in. zarząd Enea S.A. dialogu społecznego, którego w naszym przekonaniu na chwilę obecną brak – mówi Justyna Zawrotniak-Bogusz, wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Górników w LWB.

Jak dodaje, załoga jest zaniepokojona brakiem jakichkolwiek informacji od rządu na temat przyszłości kopalni. 

- Nie wiemy do kiedy będziemy wydobywać węgiel i w jakim wolumenie, a takie informacje są dla nas kluczowe z uwagi na ochronę miejsc pracy. Dodatkowo wśród załogi narasta frustracja z powodu braku porozumienia dotyczącego podwyżek płac. Niepokój budzą też problemy z umowami weekendowymi i pracami pomocniczymi. Załoga jest już zmęczona takim zawieszeniem w próżni – kwituje Justyna Zawrotniak-Bogusz. 

W tym miejscu przypomnijmy, że związkowcy w grudniu ub. r. postulowali 15-procentowy wzrost płac (tzw. stawek zaszeregowania). W czasie negocjacji zgodzili się jednak na wypłatę nagrody doraźnej za I półrocze 2024 r. Porozumienia nie ma, ponieważ strona społeczna domagała się 5000 zł, a zarząd LWB ostatecznie uznał, że wypłaci 3000 zł brutto (średnio na pracownika), nawet bez pozytywnej opinii związków zawodowych. 

Wiceprzewodnicząca ZZG podkreśla, że protestujący jadą do Warszawy w interesie wszystkich Polaków, bo zależy im na bezpieczeństwie energetycznym kraju. 

- Chcemy głośno wyrazić nasz postulat, by paliwem przejściowym nie był gaz, tylko węgiel jako zasób naturalny, który posiadamy. Liczymy, że pan minister aktywów państwowych do nas wyjdzie. Chcemy złożyć na jego ręce petycję z wyszczególnieniem wszystkich niepokojących nas punktów. A pismo, które otrzymaliśmy od zarządu Enei, by spotkać się w Poznaniu dokładnie w tym czasie, gdy organizujemy pikietę odbieramy jako brak szacunku do działań związkowych – mówi Justyna Zawrotniak-Bogusz.

"Musimy brać sprawy w swoje ręce"

Manifestację organizują wszystkie cztery związki zawodowe działające w Bogdance, czyli oprócz ZZG, Związek Zawodowy "Przeróbka", NSZZ "Solidarność", i ZZ "Kadra."

- Jedziemy do Warszawy po to, by zadbać o nasze miejsca pracy, o przyszłość kopalni, aby funkcjonowała następne lata w takim wymiarze jak obecnie, by dalej mogła wspierać powiat łęczyński i cały region – mówi Artur Brzozowski, przewodniczący ZZ "Kadra" działającego w Lubelskim Węglu Bogdanka.

- Jesteśmy pokojowo nastawieni, chcemy tą manifestacją wyrazić naszą niezgodę na pomijanie strony społecznej w procesie zmian, jakie czekają naszą kopalnię – dodaje.

Artur Brzozowski jako źródło niepokoju górników wskazuje powołanie przez Ministerstwo Aktywów Państwowych zespołu do spraw wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych skarbu państwa, co dotyczy również spółki Enea, właściciela kopalni w Bogdance oraz elektrowni w Połańcu i Kozienicach.

- Ani ministerstwo, ani Enea nie przekazuje nam informacji na ten temat, nasze pisma pozostają bez odpowiedzi, bo nikt nic nie wie. A my nie możemy dłużej czekać, musimy brać sprawy w swoje ręce. Nie wiemy, czy Bogdankę, Kozienice i Połaniec czekają zmiany własnościowe czy organizacyjne, ale chcemy brać udział w tych pracach jako strona społeczna, a nie czekać na gotowy projekt – podkreśla Artur Brzozowski.

Co czeka Bogdankę?

Przypomnijmy, że do załogi docierają jedynie zdawkowe nieoficjalne informacje, że Bogdanka i elektrownie Kozienice i Połaniec mogą zostać połączone "w jakiś twór".

Spółki odpowiadające za te elektrownie i Bogdanka mają tego samego właściciela i należą do Grupy Enea. Kozienice i Połaniec są też głównymi odbiorcami węgla z Bogdanki.

W sierpniu władze Enei odpisały związkowcom z LWB, Enea Elektrownia Kozienice i Enea Wytwarzanie (ta spółka jest właścicielem elektrowni w Połańcu), że nie będą z nimi na ten temat rozmawiały dopóki nie dostaną od Ministerstwa Aktywów Państwowych informacji na temat szczegółów planowanego wydzielenia aktywów węglowych.

Wiadomo tylko, że koncerny energetyczne chcą się w jakiś sposób uwolnić się od aktywów, takich jak kopalnia czy elektrownia węglowa, aby móc pozyskiwać środki na transformację energetyczną. 

Chcą rozmawiać poufnie

Dopiero 3 września, czyli już po tym jak związkowcy poinformowali, że organizują protest dostali od zarządu Enei pismo z zaproszeniem na spotkanie w Poznaniu... we wtorek 10 września o godzinie jedenastej (czyli w czasie warszawskiej pikiety) i prośbą o wyznaczenie jednego przedstawiciela związku.

"Celem spotkania jest omówienie priorytetów strategicznych obszarów wydobycia i wytwarzania naszej firmy w kontekście planowanej transformacji" - czytamy w piśmie podpisanym przez prezesa Enei Grzegorza Kinelskiego i wiceprezeskę Dalidę Gepfert.

"Chcielibyśmy zaznaczyć, że materiał, który będzie omawiany ma charakter poufny. W związku z powyższym każdy uczestnik spotkania zostanie poproszony o podpisanie umowy o zachowaniu poufności, zgodnie z prawem obowiązującym spółki notowanej na giełdzie" - dodają członkowie zarządu Enei.

Co na to MAP?

Z kolei Ministerstwo Aktywów Państwowych pytane przez portal Business Insider nie odniosło się do zarzutu o brak dialogu społecznego w sprawie planów ministerstwa wobec spółek energetycznych. 

"Kierując się zasadami określonymi w przepisach prawa, minister aktywów państwowych nie ma możliwości bezpośredniego oddziaływania na działalność gospodarczą prowadzoną przez podmioty z grupy kapitałowej Enea, jak również ingerowania w decyzje podejmowane przez ich organy" – tak portalowi Business Insider odpowiedział resort, który planuje wydzielenie aktywów węglowych ze spółek energetycznych kontrolowanych przez państwo (w tym Enei).

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama