Swojej kobiecie zgotował piekło
Żyli przez kilka lat w kontenerze mieszkalnym w Bogdance, nie działo się między nimi dobrze - mowa o 36-letnim obecnie Piotrze M. oraz jego konkubinie. Wulgarne wyzywanie, zdaniem śledczych, było najłagodniejszą z krzywd, jakie mężczyzna zadawał swojej kobiecie. Po napiciu się alkoholu miał wszczynać awantury, szarpać i bić partnerkę pięściami, a nawet kopać po klatce piersiowej, uderzać po tułowiu butelką czy nawet... stolikiem.
Mężczyzna to górnik, pracował w jednej ze spółek górniczych, wykonującej kontrakty m.in. dla LW Bogdanka S.A.
Ustalenia prokuratora są takie, że gdy para rozstała się latem 2022 roku, kobieta nawiązała relację z bratem Piotra M. - 50-letnim Pawłem M. Ta jednak nie trwała długo, bo po kilku tygodniach Piotr M. wrócił do konkubiny i znowu zamieszkali razem. Mężczyzna miał być jednak zazdrosny o to, co zaszło między jego partnerką a jego bratem.
Zabójstwo na Boże Narodzenie
Sprawa znalazła swój tragiczny finał w święta Bożego Narodzenia w grudniu ub.r. Kobieta wyjechała akurat, by spędzić ten czas z członkami rodziny. Piotr i Paweł M. oraz jeszcze jeden ich znajomy z Bogdanki umówili się na picie wódki w mieszkaniu Pawła M. w Bogdance.
Podczas spotkania atmosfera zaczęła się zagęszczać, co dodatkowo miał zaostrzać spór o sprawy majątkowe po zmarłym ojcu. Na tyle, że w pewnym momencie Piotr uderzył brata z otwartej dłoni w twarz - dowodzą śledczy. To bym incydencie znajomy braci opuścił mieszkanie i udał się do swojego domu.
Co wydarzyło się później? To wie już tylko Piotr M. Fakt jest taki, że kolejnego dnia o poranku zadzwonił pod numer 112, informując, że jego brat leży na podłodze, nie dając funkcji życiowych. Przybyła na miejsce policja od razu zatrzymała 36-latka.
Paweł M. już nie żył. Na ciele 50-latka były liczne obrażenia. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyznę uderzano wielokrotnie po twarzy, głowie, szyi, a dodatkowo skakano mu po klatce piersiowej. Świadczą o tym złamania talerzy obu łopatek, rozerwanie mostka, połamane żebra i obrażenia płuc. Ofiara była pod wpływem alkoholu.
Wersja Piotra: Gdy widział Pawła ostatni raz, ten nie miał żadnych obrażeń
Zatrzymany Piotr M. nie przyznał się do postawionego mu przez prokuratora zarzutu zabójstwa z zamiarem bezpośrednim. Twierdził, że z mieszkania brata wyszedł tuż po północy, udał się do swojego kontenera.
Przekonywał, że gdy widział ostatni raz Pawła, to ten nie miał żadnych obrażeń. Nie uderzył i nie znęcał się nad konkubiną - to z kolei odpowiedź na zarzut o przemoc wobec partnerki.
"Wybiela siebie, przerzuca odpowiedzialność na innych"
Prokurator nie wierzy 36-latkowi. Choć ten nie był wcześniej karany, to posiada negatywną opinię w lokalnej społeczności. Wielokrotnie był widywany pod wpływem alkoholu, identyfikowany ze środowiskiem osób zdemoralizowanych.
Mężczyznę przebadali biegli psychiatrzy. Opinia jest jednoznacznie niekorzystna dla oskarżonego. 36-latek jest uzależniony od alkoholu, ale wobec nałogu pozostaje bezkrytyczny. Jednocześnie nie czuje się zobowiązany do przestrzegania norm moralnych i prawnych. Jest przy tym impulsywny, porywczy, a alkohol obniża u niego próg agresji. Nie przyznaje się do nieakceptowanych społecznie zachowań, nawet kiedy zostaną mu udowodnione. Wybiela siebie, przerzuca odpowiedzialność na innych. Nie ma motywacji do pracy nad sobą. Jest poczytalny.
Grozi mu dożywocie
Piotrowi M. grozi co najmniej dziesięć lat pozbawienia wolności, a nawet kara dożywocia. Proces przed Sądem Okręgowym w Lublinie rusza na początku listopada.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.