Ostatnie pożegnanie odbyło się w sobotę 6 września w kościele św. Józefa Opiekuna Rodzin w Łęcznej, gdzie padły słowa, które pozostaną na długo w pamięci jej rodziny, przyjaciół i wszystkich, którzy mieli szczęście znać śp. Justynę Karaś.
Kapłan prowadzący uroczystość pogrzebową mówił o jej życiu jako o perle – darze, który Pan Bóg pozostawił, byśmy się nim cieszyli, pielęgnowali go i uczyli się od niego.
Życie Justyny było niczym walka na ringu. Codzienna konfrontacja z chorobą – przeciwnikiem podstępnym i nieuczciwym – wymagała od niej ogromnej odwagi i dojrzałości. Walczyła nie tylko dla siebie, ale i dla swoich bliskich, dla innych ludzi, którym zawsze starała się pomagać. Kochała życie i mimo cierpienia pokazywała, że warto walczyć o każdą chwilę. — podkreślił kapłan.
Ksiądz dodał, że wszyscy, którzy znali Justynę, doskonale wiedzą, że miała serce otwarte na potrzeby innych. Nigdy nie odmawiała pomocy, zawsze znajdowała czas na rozmowę, pocieszenie, obecność – szczególnie w trudnych momentach. Jak przypomniał kapłan, była radością tam, gdzie jej brakowało, nadzieją tam, gdzie gasła, i siłą dla słabszych.
Ostatnie pożegnanie Justyny Karaś. „Walczyła z odwagą i determinacją”
W imieniu stowarzyszenia Amazonek, którego Justyna Karaś była częścią i w którym pełniła funkcję przewodniczącej, głos zabrała jedna z jej przyjaciółek.
– Dzisiaj jesteśmy tutaj, by pożegnać naszą przyjaciółkę, towarzyszkę i przełożoną. Justynka była dla nas światłem w chwilach zwątpienia, wsparciem w trudnych momentach, osobą, która nigdy nie pozwalała nikomu iść samotnie przez najcięższe drogi. Jako prezeska dawała nam wszystko – swój czas, swoją siłę, a przede wszystkim swoje serce – mówiła Amazonka.
– Walczyła z odwagą i determinacją, które budziły w nas podziw i dodawały nam mocy. Jej uśmiech, dobroć i troska pozostaną w naszej pamięci na zawsze. Justyna uczyła nas, że warto walczyć o życie i zdrowie, że nie wolno odkładać troski o siebie na później. Dziś trudno pogodzić się z jej odejściem, ale wierzymy, że Bóg zabrał ją do siebie, aby mogła odpocząć po latach walki. Na zawsze pozostanie w naszych sercach i w dziele, które będzie żyło dalej – dodała. Jak podkreśliła przyjaciółka Justyny Karaś, jej życie było świadectwem, że prawdziwa wartość człowieka tkwi w bezinteresownej miłości. To właśnie nią Justyna dzieliła się hojnie z rodziną, przyjaciółmi i wszystkimi, których spotkała na swojej drodze.
Ostatnie pożegnanie Justyny Karaś. Była laureatką naszego plebiscytu
- Była osobą niezwykle otwartą, pełną życia i zaangażowania. Przez lata stała się symbolem walki z chorobą i wsparcia dla innych kobiet dotkniętych nowotworem. Sama trzykrotnie mierzyła się z rakiem i doskonale rozumiała obawy, jakie towarzyszą chorym – tak zmarłą wspominają urzędnicy z łęczyńskiego ratusza. Stowarzyszenie pomaga kobietom, u których wykryto nowotwór piersi. Dostają wsparcie lekarzy i innych kobiet, które przeszły tę chorobę lub są w trakcie leczenia. - Powstają tu przyjaźnie, bawimy się, cieszymy życiem i doceniamy każdy dzień. Po chorobie przewartościowałyśmy swoje życie. Teraz nie odkładamy życia na później – mówiła nam Justyna Karaś, kiedy wręczaliśmy jej statuetkę Człowieka Roku Ziemi Łęczyńskiej 2023.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.