Grupa 21 dzieci w wieku od 3 do 19 lat przyjechała do Łęcznej w czwartek, 11 maja. Z kolei dzisiaj do Polski przylatują Amerykanie, którzy będą operowali ukraińskie dzieci w łęczyńskim szpitalu. To dziesięciu lekarzy i jedna pielęgniarka anestezjologiczna z grupy dr. Gennadiy Fuzaylova ze czołowej amerykańskiej kliniki chirurgii plastycznej w Bostonie i Uniwersytu Michigan. Razem z medykami przylecą amerykańscy dziennikarze, którzy o zabiegach przeprowadzonych w Łęcznej będą informować swoich odbiorców w Stanach Zjednoczonych.
Dzieciom z Ukrainy towarzyszą ich mamy, choć sześcioletnia Jewgienia Uhvatova z Dniepra jest ze swoją prababcią Walentiną. Gdy w domu Jewgienii wybuchł pożar, dziewczynka położyła się na brzuchu i zasłoniła głowę. Ma poparzone plecy, tyły rąk i nóg.
Do Łęcznej przyjechał też 11-letni Artem Netreba z obwodu dniepropietrowskiego, który ciężko poparzył się, gdy dolał benzyny do ogniska. To spowodowało wybuch, a ogień zostawił głębokie ślady na twarzy chłopca.
Z kolei Igora cztery lata temu poraził prąd. Przeszedł 20 operacji i potrzebuje kolejnych. Dziś ma 16 lat. Deryło jest rok starszy, a gorącym czajnikiem oparzył się, gdy miał osiem miesięcy. Artem był niewiele starszy (miał 11 miesięcy), gdy wylał na siebie wrzątek. Dziś ma 13 lat. Na zabieg do Łęcznej przyjechała też 16-letnia Marija, która z powodu wady genetycznej ma zrośnięte palce i trzeba je uwolnić.
Gdyby Rosja nie zaatakowała Ukrainy dzieci otrzymałyby specjalistyczną pomoc we własnym kraju. Teraz nie mogą jej dostać ze względu na kłopoty z systemem opieki zdrowotnej na Ukrainie w czasie wojny. Dlatego mamy ukraińskich dzieci są bardzo wdzięczne za zaoferowaną pomoc w Łęcznej. - Traktujecie nasze dzieci jak swoje. Bardzo dziękujemy! - mówi pani Tatiana z Aleksandrii (centralna Ukraina), która do Łęcznej przyjechała ze swoim synem Igorem.
I wyjaśnia: - Teraz oddziały oparzeniowe w naszym kraju są nastawione na pomoc żołnierzom. Nie wykonują planowych zabiegów, operacje osób cywilnych odbywają się w nagłych przypadkach.
Ofiarą działań wojennych jest 11-letni Artem Sokolov z Charkowa. - 27 czerwca 2022 r. syn bawił się z innymi dziećmi na placu zabaw obok szkoły. Wtedy zaczął się ostrzał bombami kasetowymi. Jedna z tych bomb wpadła Artemowi pod nogi – opowiada mama Artema, Anna. - Syn był ciężko ranny, przez długi czas nie wybudzano go ze śpiączki. Miał uszkodzone płuca, pęcherzyk żółciowy, wątrobę. Przeszedł ponad 20 operacji. Jednak jego ręka nadal nie jest sprawna.
Czym dla Artema jest zabieg w Łęcznej? - To szansa na powrót do normalnego, zwykłego życia. Artem jest bardzo dobrym chłopcem, dobrze się uczy, chciałby normalnie żyć - mówi mama 11-latka.
Grupa z Ukrainy została zakwaterowana w jednym z hoteli w Łęcznej, a od niedzieli dzieci będą przyjmowane do szpitala.
– Przygotowaliśmy miejsca w ramach naszego oddziału rehabilitacji, bo tam wygospodarowaliśmy tyle przestrzeni, by umieścić małych pacjentów razem z opiekunami – wyjaśnia dyrektor SP ZOZ w Łęcznej, Krzysztof Bojarski.
– Cała ta akcja mogła być przeprowadzona dzięki amerykańskiej fundacji „Lekarze współpracują aby pomóc dzieciom”. To fundacja opłaciła koszty przyjazdu, pobytu, zakwaterowania w hotelu. My natomiast pomogliśmy zorganizować ten projekt, a Narodowy Fundusz Zdrowia sfinansuje koszty leczenia – dodaje.
Zabiegi będą odbywały się w dwóch salach (w dniach 15-19 maja). Przy stołach operacyjnych staną lekarze z zespołu doktora Gennadiya Fuzaylowa, a także chirurdzy plastyczni ze Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej oraz z Kliniki Chirurgii Plastycznej Rekonstrukcyjnej i Mikrochirurgii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
27 czerwca 2022 r. pod nogami 8-letniego Artema z Charkowa wybuchła bomba kasetowa
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.