Przypomnijmy: Krzysztof Niewiadomski w marcu 2021 r. złożył pozew cywilny, w którym zarzucał Kamilowi Kuligowi naruszenie dóbr osobistych i żądał 10 tys. zł na cele charytatywne, a także przeprosin, które miałyby zająć całą pierwszą stronę "Wspólnoty".
Za teksty o fikcyjnym "lokatorze"
Sprawa w sądzie była efektem publikacji Kuliga na temat wykrytej przez niego afery meldunkowej: tuż przed wyborami samorządowymi w 2018 roku ówczesny pełnomocnik Prawa i Sprawiedliwości w powiecie łęczyńskim Krzysztof Niewiadomski zameldował we własnym domu byłego bramkarza reprezentacji Polski Arkadiusza Onyszkę.
Później Niewiadomski chwalił się głośnym nazwiskiem na układanych przez siebie listach wyborczych. Onyszko startował w wyborach z okręgu łęczyńskiego i dzięki rozpoznawalności wszedł do rady powiatu i został członkiem zarządu powiatu łęczyńskiego, a Niewiadomskiego wybrano na starostę.
Jednak Kamil Kulig dotarł do pisma wysłanego przez samego Niewiadomskiego do wójta gminy Milejów, w którym starosta wyjaśniał dlaczego nie płaci za śmieci byłego bramkarza. Niewiadomski podpisał się pod dokumentem, w którym przyznał, że Onyszko u niego nie mieszka, a jest jedynie zameldowany.
Tymczasem sam meldunek nie wystarczy, by móc sprawować mandat radnego powiatu. Funkcję tę mogą pełnić osoby stale zamieszkujące dany powiat.
Wojewoda ustalił, że Onyszko rzeczywiście nie może być radnym powiatu łęczyńskiego. Na mocy jego zarządzenia Onyszko stracił mandat.
Sąd: Teksty dziennikarza "Wspólnoty" były rzetelne
Tymczasem przed Sądem Okręgowym w Lublinie toczyła się sprawa wytoczona przez starostę Kuligowi.
Sąd Okręgowy oddalił jednak powództwo Niewiadomskiego. Wyrok pierwszej instancji na korzyść dziennikarza "Wspólnoty" zapadł 10 listopada ub. roku.
Wówczas, w krótkim uzasadnieniu wyroku sędzia Justyna Janusz-Iwanicka podkreślała, że dziennikarz "Wspólnoty" zachował należytą staranność i rzetelność przy gromadzeniu materiały, a swoje teksty opierał na faktach i dobrze zweryfikowanych informacjach.
- Poza tym działał w interesie publicznym, realizując prawo społeczeństwa do informacji, które polega na tym, że przeciętny obywatel ma prawo dowiedzieć się z artykułu prasowego informacji takich, które pozwalają na ocenę osób pełniących funkcje publiczne – powiedziała sędzia Janusz-Iwanicka i dodała, że osoba publiczna musi liczyć się z tym, że jej działania w sferze publicznej będą przedmiotem zainteresowania prasy i musi liczyć się z krytyką w prasie.
Kulig miał prawo krytykować działanie starosty
- Owszem znalazły się tam mocniejsze słowa, takie jak "starosta milczał jak zaklęty" czy że miał "fikcyjnego lokatora", ale nie były to w ocenie sądu określenia obraźliwe. Były to określenia, które mieściły się w prawie do pewnej ekspresji dozwolonej dziennikarzowi w ramach artykułów. Poza tym część określeń, takich jak "oszustwo" pochodziło z cytatów, a świadkowie potwierdzili, że były to ich słowa – dodała.
Wyrok pierwszej instancji nie zakończył jednak sprawy, bo Krzysztof Niewiadomski dalej nie odpuszczał i złożył apelację od wyroku Sądu Okręgowego. Ale w ubiegłą środę, 31 maja na posiedzeniu niejawnym w trzyosobowym składzie sędziowskim Sąd Apelacyjny w Lublinie oddalił apelację starosty.
Oznacza to, że korzystny dla Kamila Kuliga wyrok jest już prawomocny.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.