reklama

Syreny i alerty w Łęcznej. Mieszkańcy przeżyli chwile grozy

Opublikowano:
Autor: Grzegorz Kuczyński

Syreny i alerty w Łęcznej. Mieszkańcy przeżyli chwile grozy - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje łęczyńskieW sobotni wieczór, 13 września mieszkańcy Łęcznej i powiatu łęczyńskiego przeżyli momenty niepokoju, gdy nad miastem rozległ się dźwięk syren alarmowych. Równolegle wielu z nich otrzymało na telefony wiadomość od Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Brzmiała krótko i bezpośrednio: "Zagrożenie atakiem z powietrza. Zachowaj szczególną ostrożność. Stosuj się do poleceń służb. Oczekuj dalszych komunikatów". Takie słowa wywołały natychmiastowe poruszenie, tym bardziej że w historii Łęcznej nigdy dotąd nie użyto syren w tak poważnym kontekście.
reklama

Decyzję o ich uruchomieniu w Łęcznej podjęto na podstawie polecenia Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Jak wynika z informacji przekazanych przez starostwo, działania te miały charakter prewencyjny i były elementem szerszego systemu ostrzegania ludności cywilnej. Sygnały pojawiły się również w innych miejscowościach regionu, m.in. w Świdniku i Chełmie. W praktyce oznaczało to, że także w Łęcznej mieszkańcy mieli do czynienia z pełnym alarmem obrony cywilnej.

Reakcja mieszkańców na alert

Dla wielu osób był to dźwięk absolutnie zaskakujący. Plac zabaw, rynek czy osiedlowe alejki w jednej chwili zmieniły się w miejsca, w których ludzie zaczęli szukać schronienia. Pani Agnieszka, mieszkanka osiedla Niepodległości wspomina: 

- Przebywałam na placu zabaw z dwójką dzieci. Dzień był spokojny, dzieci huśtały się i bawiły, aż nagle usłyszeliśmy wycie syren. Poczułam lęk, dzieci zaczęły płakać, a inni rodzice nerwowo zbierali swoje rzeczy. Wzięłam maluchy za ręce i uciekliśmy w stronę domu. Plac opustoszał w kilka minut. Ludzie rozglądali się z niepokojem, nie wiedząc, czy to ćwiczenia, czy realne zagrożenie. Nigdy wcześniej nie widziałam, by wszyscy tak szybko reagowali.

reklama

Inna czytelniczka, pani Urszula Wójcik, była w czasie alarmów w Centrum Pracy Twórczej w Ciechankach (gmina Puchaczów), gdzie odbywał się Piknik Historyczny z okazji stulecia istnienia Dworu Lachertów. 

- Wszyscy byli zasłuchani i wpatrzeni w scenę, gdy niespodziewanie ludzie zaczęli sięgać po telefony. W tym samym momencie wiele osób otrzymało wiadomości. Do pani siedzącej obok mnie zadzwonił ktoś z Wrocławia, pytając, co się u nas dzieje. Muzyka przestała grać i zapanowała konsternacja. Niektórzy zaczęli się zbierać i wyjeżdżać. Inni szukali informacji w internecie i dzwonili do bliskich. Nie było paniki, ale niepokój, co będzie dalej. Na szczęście SMS odwołujący zagrożenie uspokoił wszystkich - relacjonuje pani Urszula.

reklama

Emocje mieszkańców były w pełni uzasadnione, bo alerty RCB wysyłane są jedynie w sytuacjach potencjalnie poważnego zagrożenia. Jak tłumaczył rzecznik wojewody lubelskiego Marcin Bubisz: "Po jego usłyszeniu powinniśmy bezwzględnie udać się do domów, zachować spokój, oczekiwać na dalsze instrukcje i polecenia służb, do których bezwzględnie należy się stosować". Słowa te jasno wskazują, że w przypadku podobnych zdarzeń kluczowe jest trzymanie się procedur i unikanie paniki.

Warto wiedzieć!

Aby uniknąć w przyszłości dezorientacji, warto przypomnieć, co oznaczają poszczególne sygnały dźwiękowe. 

Alarm ogłaszany jest poprzez modulowany dźwięk syren trwający trzy minuty. To właśnie taki sygnał rozległ się w Łęcznej. Jeśli po pewnym czasie syrena emituje dźwięk ciągły również przez trzy minuty, oznacza to odwołanie alarmu i powrót do normalnej sytuacji. Zdarzają się także krótsze, minutowe sygnały ciągłe, które wykorzystywane są podczas testów systemu alarmowego. Warto, aby mieszkańcy byli świadomi tych różnic, ponieważ od właściwej reakcji na odpowiedni sygnał zależy bezpieczeństwo ich samych oraz ich rodzin.

reklama

Władze podkreślają, że system ostrzegania ma służyć wyłącznie ochronie cywilów i nie jest używany przypadkowo. Włączenie syren w Łęcznej nie było decyzją lokalnych władz podjętą w oderwaniu od realiów, lecz wynikało z jasno określonych procedur i bezpośrednich poleceń urzędu wojewódzkiego. Samorząd miał obowiązek zastosować się do instrukcji przekazanej przez wojewodę i niezwłocznie ostrzec mieszkańców.

- Syreny w Łęcznej zostały uruchomione na polecenie Wojewody Lubelskiego. Decyzja miała charakter prewencyjny i wynikała z obowiązujących procedur bezpieczeństwa. Naszym zadaniem było niezwłoczne wykonanie tego polecenia - wyjaśnia starosta łęczyński Daniel Słowik.

Niepokój wśród mieszkańców podsycał fakt, że sytuacja rozegrała się nagle, bez wcześniejszych zapowiedzi. Wielu łęcznian komentowało w mediach społecznościowych, że nie wiedzieli, gdzie szukać informacji ani jak się zachować. Dlatego władze starostwa i urzędu miejskiego przypominają, że w podobnych przypadkach należy korzystać wyłącznie z oficjalnych źródeł - strony Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, komunikatów wojewody, policji i straży pożarnej. To tam pojawiają się najbardziej wiarygodne dane, a wszelkie plotki i niesprawdzone wpisy mogą jedynie potęgować panikę.

reklama

Jednocześnie widać, że część mieszkańców jest podatna na dezinformację. W mediach społecznościowych szybko pojawiły się komentarze powielające narrację rosyjskiej propagandy - że alarm miał być celowym działaniem służb, że to rzekoma prowokacja, a nawet, że Ukraina próbuje wciągnąć Polskę do wojny. Tego rodzaju fałszywe teorie nie tylko wprowadzają zamęt, ale także obniżają zaufanie do instytucji państwa i zwiększają poczucie zagrożenia. Eksperci ostrzegają, że walka z dezinformacją jest dziś równie ważna, jak samo reagowanie na realne zagrożenia.

Brak wiedzy

Mieszkańcy przyznają też, że nie wiedzą, gdzie w sytuacji ataku powietrznego znajdują się schrony lub inne miejsca, które mogłyby zapewnić bezpieczeństwo. - Nie mam pojęcia, gdzie trzeba byłoby się schować, gdzie zadzwonić w sprawie leżącego męża. Jesteśmy o lata zapóźnieni informacyjnie - mówiła jedna z seniorek spotkana w sklepie.

W sobotnim przypadku sytuacja została po pewnym czasie odwołana, a służby wojskowe poinformowały, że działania lotnictwa polskiego i sojuszniczego miały charakter prewencyjny i nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia dla mieszkańców. Syreny ucichły, a mieszkańcy mogli wrócić do codziennych obowiązków, choć w pamięci wielu osób na długo pozostanie echo nieoczekiwanego alarmu.

Dla władz lokalnych wydarzenie to jest jasnym sygnałem, że trzeba prowadzić regularną edukację mieszkańców na temat znaczenia sygnałów alarmowych i zasad postępowania w czasie ich ogłoszenia. W sytuacjach kryzysowych najważniejsze jest bowiem nie tylko sprawne działanie służb, ale także właściwe zachowanie każdego obywatela.

- Nasi uczniowie i nauczyciele w szkołach, a także seniorzy w klubach otrzymają rozbudowaną informację na temat zagrożeń i sposobu działania - zapowiada burmistrz Łęcznej Leszek Włodarski. – Dodatkowo jeszcze w październiku prześlemy wszystkim mieszkańcom Biuletyn Informacyjny, w którym przekażemy praktyczną wiedzę, kiedy i jak należy się zachowywać w czasie podobnych alertów i ostrzeżeń.

Choć sobotni alarm był działaniem prewencyjnym, dla wielu mieszkańców Łęcznej był to bolesny sprawdzian gotowości i przypomnienie, że bezpieczeństwo w obecnych czasach wymaga czujności, dyscypliny i współpracy całej społeczności.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo