Czy po to wprowadzał Pan Bogdankę na giełdę, by dostarczała motywów do memów i mogli się w niej zaręczać politycy?
- Zacznę od tego, że spółka nie jest już dzisiaj spółką giełdową. Trudno tak utrzymywać, kiedy ponad 60 procent akcji należy de facto do Skarbu Państwa. Bogdanka znajduje się pod wpływem Ministerstwa Aktywów Państwowych i tam zapadają wszelkie decyzje. Co prawda, pośrednim właścicielem kopalni jest Enea, spółka pozostająca całkowicie w rękach państwa, ale w rzeczywiści to co się dzieje w Bogdance jest konsekwencją zarządzania korporacyjnego prowadzonego przez MAP. Czy pojawiające się dzisiaj na temat Bogdanki memy mogłyby powstać w czasach kiedy była stricte prywatną spółką? Oczywiście, gdyby bezpośrednio zarządzający kopalnią podejmowali działania, nadające się do wyśmiania. Tak się jednak składa, że ani wtedy kiedy Bogdanka była kopalnią państwową należącą do Skarbu Państwa, ani po prywatyzacji nie było do tego żadnych okazji. To jest jakiś znak czasów, że tak się dzieje. Jako znak czasów postrzegam również problemy natury technicznej i związane z bezpieczeństwem na dole. Są skutkiem trwającej od lat zmiany stylu zarządzania i prowadzenia kopalni. W mojej ocenie bardzo rożni się sposób w jaki Bogdanka była zarządzana za moich czasów i wcześniej od tego jak zarządza się nią obecnie. Ostatnie zdarzenia to w prostej linii pochodna nowego właściciela i władz: mentalności tych ludzi, sposobu postrzegania przez nich kopalni i górnictwa, ich wiedzy, posiadanego doświadczenia. Tu widziałbym źródło problemów z jakimi boryka się dziś Bogdanka.
W styczniu odbyły tam już dwie interwencje poselskie. Ogólnopolskie media sondują, czy Bogdanka – do niedawna prymuska polskiego górnictwa – stacza się właśnie po równi pochyłej.
- Bogdanka zjeżdża po równi pochyłej, co widać w jej wynikach i ilości wypadków, bo jest po prostu źle zarządzana. Podmiot gospodarczy ma samodzielnie dawać sobie radę na rynku. Bez żadnych interwencji. Tak Bogdanka została przygotowana przez pana prezesa Stachowicza, który zbudował fundamenty techniczno-ekonomiczne kopalni. Mnie udało się tchnąć w nią drugie życie, robiąc z Bogdanki maszynkę do zarabiania pieniędzy. Firma w takiej kondycji nie powinna wyciągać rąk po wsparcie ministerstw czy polityków, a wybierani do zarządu ludzie powinni być profesjonalistami, a nie posłańcami z klucza partyjnego. Bogdanka dysponuje dobrymi kadrami, a mówię tu o pracownikach szczebli dyrektorskich i niżej, które są w stanie poprowadzić tę firmę tak, by niczyjej pomocy nie potrzebowała. Przecież samodzielnie, bez dotacji ani rządowego wspomagania radziła sobie od lat 90. Samodzielna była za prezesa Stachowicza i później, za prezesury mojej i pana prezesa Stopy, a dziś, dziwnym trafem, potrzebuje różnego rodzaju wsparcia i pomocy... Jeśli tak, to z powodu fatalnego zarządzania, czego skutki są widoczne. Miejmy nadzieję, że nowy prezes, który od miesiąca zarządza Bogdanką, będzie miał więcej szczęścia, ambicji, niezależności i szansę prowadzenia firmy w taki sposób, aby wróciła na właściwe tory, czego mu życzę.
Pod Skarbem Państwa, zgodnie z listem intencyjnym z czerwca ub. roku?
- Czy Bogdanka przejdzie bezpośrednio po NABE czy nadal będzie pośrednio zarządzana przez Eneę, i tak jest pod wpływem Skarbu Państwa. Zależność właścicielska ma w tej chwili znaczenie wtórne. Zresztą była już w strukturach Skarbu Państwa za czasów Stachowicza. Przez przez prawie trzy lata, gdy ja byłem prezesem, także była firmą państwową. Różnica między tamtymi a obecnymi realiami polega na tym, że wówczas jako zarządy mieliśmy więcej swobody, decydowaliśmy o dobieraniu sobie członków zarządu oraz polityce gospodarczej, technicznej i personalnej jaką prowadziła firma. Praktycznie, byliśmy w bardzo dużym stopniu niezależni. Nikt z zewnątrz w firmie nie interweniował, nie wciskał nam swoich pociotków ani nie mówił jak mamy zarządzać czy po ile sprzedawać węgiel. Była wolnym podmiotem gospodarczym, który z ostatniej spółki górniczej w Polsce stał się najefektywniejszą polską kopalnią. Co z jednej strony najlepiej świadczy o tym jak właściciel postrzegał Bogdankę, w jaki sposób oceniał ówczesne władze i zarząd, jakie zaufanie miał do zarządzających firmą. Z drugiej - o tym, jak oni z kolei potrafili sobie radzić, jak dobrymi byli fachowcami i jak, w pewnym sensie, przysłużyli się poprzednim rządom pokazując, że polityka niezależności gospodarczej i politycznej zarządu od władzy daje bardzo dobre efekty. Od razu widać gdy firma jest zarządzana politycznie. Obecne cofanie się Bogdanki wynika z tego bardzo mocnego politycznego wpływu na kopalnię. Tego wcześniej nie było, niezależnie czy Bogdanka była w rękach skarbu, który przecież miał duży udział swoich akcji w chwili gdy Bogdanka została sprywatyzowana.
Ale czasy też były inne, bez kontekstu dekarbonizacji i likwidacji górnictwa...
Póki co, efekt dekarbonizacji jest taki, że wszyscy chcą węgla i kupują go na całym świecie, a wydobycie zamiast zmaleć, wzrosło. Ja nie twierdzę, że obecne władze mają łatwiej, ale proszę zauważyć, że na razie nie mówi się o zamykaniu elektrowni. O likwidacji kopalń czy ograniczeniu wydobycia owszem tak, ale nie nikt nie powiedział, że elektrownia Kozienice i Połaniec, najwięksi odbiorcy Bogdanki, zostaną zamknięte w 2049 roku. Wszyscy "ruki pa szwam", a elektrownie jak funkcjonowały tak funkcjonują, do czego muszą mieć węgiel. I będą go brały, albo polski albo z importu, dopóki w Polsce nie powstaną elektrownie jądrowe lub nie zostanie silnie rozwinięty segment OZE. Węgiel był, jest i będzie potrzebny. Jestem przekonany, że jeśli jakaś kopalnia w Europie nie musi się obawiać dekarbonizacji, to jest to właśnie Bogdanka. Ma stałych odbiorców, którzy będą jeszcze bardzo długo funkcjonowali i dysponuje zasobami złóż węgla energetycznego.
Dziękuję za rozmowę.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.