reklama
reklama

Z Łęcznej na protest rolników. Bo "przyjdą komornicy i będziemy żyć na zasiłkach" (WIDEO, ZDJĘCIA)

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje łęczyńskie21 traktorów wyjechało dzisiaj rano z Łęcznej na protest rolników. Będą do wieczora blokować obwodnicę Lublina. Dlaczego protestują?
reklama

Wyruszyli tuż po godzinie siódmej z parkingu przed dużym Netto w Łęcznej. Spotkaliśmy tam Sławomira Lisowskiego, rolnika z Krasnego Krzywego w gminie Uścimów, który gospodaruje na 70 hektarach, a także prowadzi farmę drobiu.

- To jest nasz wyraz protestu, pokazujemy, że nie chcemy tej żywności, która napływa do Polski, wszyscy nie chcemy jeść tego chłamu co przyjeżdża z Ukrainy. To zboże tak popsuło rynek, że rok temu pszenica kosztowała 1600 zł, teraz 700 zł. To jest poniżej opłacalności. A ludzie mają kredyty – mówi Sławomir Lisowski, który na proteście reprezentuje także Polski Związek Łowiecki.

- Sprzeciwiamy się też restrykcjom, które Unia Europejska chce nakładać na rolnictwo, jak wymogi ugorowania ziemi, czyli jak ktoś ma 100 hektarów, to cztery ma leżeć ugorem. To jest nienormalne. Do tego mamy ograniczyć produkcję, bo mamy jeść mniej mięsa. Noto za chwilę będziemy chyba jedli tylko sałatę. A przecież żyjemy w wolnym kraju, jak można narzucać, co mam mieć na talerzu? - pyta.

reklama

Na protest z Łęcznej wyruszył także Artur Misiak, rolnik z Kolonii Łysołaje.

- W tej chwili rządzący wzięli się za rozliczenia poprzedników, a trudne tematy sobie olewają. Musimy się jednoczyć, organizować i wspierać nawzajem. Bo rolnik jest żywicielem całego narodu. Musimy jakoś prosperować, spłacać kredyty. Ja uprawiam buraki, koszty rosną, a cena prawie się nie zmienia od 20-kilku lat. Koszty nawozów są ogromne, do tego sprowadzany jest cukier z Ukrainy. Teraz to jest taka wegetacja – albo przetrwamy, albo przyjdą komornicy i będzie trzeba sprzęt oddać i żyć na zasiłkach – mówi Artur Misiak.

- Na produktach z Ukrainy zarabiają zachodnie firmy, które sprzedają je w naszym kraju. Dlatego Francja czy Niemcy sprzeciwiają się zakazowi importu z Ukrainy – uważa.

reklama

Tomasz Szurek z Nadrybia zajmuje się produkcją roślinną. - Jest problem ze sprzedażą i cenami z powodu napływu produktów ze wschodu, które ma zupełnie inne standardy. Teraz tym jesteśmy karmieni na własne życzenie. Jakość tych produktów, jest delikatnie mówiąc, kiepska. Trzeba to zatrzymać – mówi Tomasz Szurek, rolnik z Nadrybia.

- U nas chcą zabronić Roundupu i się zachwaści pole, a jednocześnie przyjeżdżają do nas produkty z Ukrainy pryskane na potęgę. Do tego rolnik, który posiada powyżej 10 hektarów 4 proc. tej ziemi będzie musiał ugorować – dodaje Grzegorz Brzeziński, rolnik z Kobyłek w gminie Ludwin.

- Na początku myślałem, że to żart. To tak jak firma transportowa płaci leasingi i ma 100 ciężarówek, to cztery ma postawić, żeby odpoczywały. Gdzie jest sens i logika? – kończy Tomasz Szurek.

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama