W ubiegły wtorek, 5 września radny miejski Piotr Kotuła opublikował odpowiedź burmistrza Leszka Włodarskiego na wniosek o udostępnienie informacji publicznej.
Radny wnioskował o kopię skargi z 15 maja na dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łęcznej, podpisanej jako "Pracownicy", ale z powodu, że pismo było anonimowe, burmistrz tej kopii radnemu nie przesłał.
Kotuła dostał za to i opublikował kopię pisma, które otrzymała dyrektor łęczyńskiego MOPS, Ewa Studzińska od Podkarpackiego Związku Zawodowego Pracowników Pomocy Społecznej, do którego należy część pracowników łęczyńskiego ośrodka.
"Weszła Pani w rolę organu ścigania"
W piśmie tym związkowcy skrytykowali Studzińską za to, że każdego z pracowników prosiła o przedstawienie swojego stanowiska co do anonimu i pytała, czy podpisuje się jako pracownik pod tym anonimem.
"(...) Zdecydowanie musimy sprzeciwić się publicznemu upokarzaniu pracowników, a które to miało miejsce w dniu 30 czerwca 2023 r. na spotkaniu" - napisali związkowcy.
I skierowali takie słowa do dyrektor Studzińskiej: "Żądała Pani publicznych wyjaśnień, było to demonstracyjne rozliczanie. Weszła Pani w rolę organu ścigania".
Związkowcy podkreślili też, że pracownicy składali wyjaśnienia w obecności radczyni prawnej.
"Taka sytuacja nazywana jest przewagą siły, w której istnieje wyraźny brak równowagi między pracownikiem a pracodawcą" - uważają przedstawiciele związku zawodowego.
Dalej związkowcy piszą: "Przemilczała Pani także wypowiedź Pani radcy, skierowaną do pracowników, że `zebrałaby wszystkich i dała po klapsie`".
I wyliczają jeszcze inne słowa, które miały paść podczas spotkania: "że pracownicy nie są całkowicie bezkarni, że sprawa mobbingu też może być odwrotnie, że to pracownicy, stosują, dalej, że można porównać styl pisania".
"Tak kierowane treści przez Panią i asystującego Pani radcy prawnego są formami zastraszania pracownika, a danie po tzw. klapsie zdecydowanie jest wypowiedzią niedopuszczalną, szczególnie w przypadku osób na stanowisku dyrektora oraz radcy prawnego" - podkreślają związkowcy i piszą nawet, że takie zachowanie może być przejawem mobbingu. Jednak w rozmowie ze "Wspólnotą" Anna Chobel, przewodnicząca Podkarpackiego Związku Zawodowego Pracowników Pomocy Społecznej przyznała, że żadnego zawiadomienia w sprawie mobbingu w łęczyńskim MOPS-ie nie otrzymała.
Inaczej sprawę widzi "Solidarność"
Zupełnie inaczej spotkanie z 30 czerwca widzą pracownicy MOPS w Łęcznej zrzeszeni w związku zawodowym "Solidarność".
W swoim pisemnym stanowisku stwierdzają, że nikt z pracowników nie był upokarzany, a "niemal wszyscy" pracownicy byli oburzeni treścią anonimu. Związkowcy z "Solidarności" podkreślają też, że nikt nie był zmuszany do przedstawienia swojego zdania i "co więcej, trzech pracowników nie wyraziło swojej opinii co do jego treści i nikt nie zmuszał ich do uzasadnienia swojej decyzji".
"Nikt z pracowników należących do naszego związku nigdy nie zgłaszał, nie spotkał ani nie zauważył, aby miało dochodzić do jakiegokolwiek mobbingu czy dyskryminacji względem pracowników ośrodka przez dyrektora lub inne osoby" - podkreślają członkowie "Solidarności".
Brak procedur antymobbingowych
(...)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "Wspólnoty Łęczyńskiej" - LINK
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.