Przy wymyślaniu nazwy przydał się słownik angielsko-polski. Słowo „aconite” oznacza tojad, czyli górski kwiat popularnie zwany mordownikiem. Właśnie od tej ładnej, ale zarazem trującej rośliny wywodzi się nazwa łęczyńskiej kapeli AConite. – Chcemy naszą muzyką wpływać do ludzi tak intensywnie jak trucizna z tego tojada, tak, żeby się zakleszczała i rozpływała po całym organizmie – tłumaczy basista Krzysztof Kot.
Zespoł gra szeroko pojętego rocka, ale jak zaznaczają muzycy, ciężko jest określić ich twórczość, bo każdy z nich słucha czego innego i obraca się w innym klimacie muzycznym. Na próbach spotykają się trzy razy w tygodniu w łęczyńskim Centrum Kultury i w czasie tych spotkań muszą zawsze wypracowywać kompromis.
Większość utworów tworzy Michał Ornatowski. To on przynosi pomysły a potem każdy wnosi coś swojego. Mimo, że zespół istnieje od niedawna (powstali w sierpniu 2013 roku) członkowie zespołu znaleźli wspólny język i dogadują się ze sobą jakby grali razem od wielu lat.