Łęcznianie słabo rozpoczęli sobotnie spotkanie, od początku swój styl gry Górnikowi narzucili goście. Mimo to łęcznianie mieli okazje do strzelenia gola. Ładną akcję zakończył strzałem z dystansu Łukasz Tymiński, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Ruch Chorzów już w dziesiątej minucie objął prowadzenie. Goście skutecznie rozpracowali rzut rożny: zawodnik Ruchu dośrodkował na dalszy słupek do Michała Koja i ten wpakował głową piłkę do bramki. Po stracie gola łęcznianie obudzili się do walki.
Kontaktowego gola mógł strzelić Leandro, który przeszarżował lewą stroną i strzelił... prosto w bramkarza. Nieźle z dystansu uderzył Bartosz Śpiączka, ale piłka odbiła się od obrońcy. W innej akcji bramkarz gości wyjął Śpiączce piłkę spod nóg.
W ostatniej minucie pierwszej połowy „Niebiescy" podwyższyli swoje prowadzenie. Podanie z prawej strony od Kamila Mazka dostał Mariusz Stępiński i zdobył drugiego gola dla Ruchu.
W drugiej części spotkania bliski strzelenia był Tomislav Bożić. Bramkarz Ruchu z trudnością obronił jego uderzenie głową.
Chwilę później „Niebiescy" kolejny raz umieścili piłkę w siatce. Na szczęście był spalony. 3:0 mogło być w 67 minucie, kiedy w ogólnym zamieszaniu piłkarze Ruchu zmarnowali stuprocentową szansę. Przed pustą bramką z piłką był Stępiński, ale łęcznianie jakimś cudem się wybronili.
Końcówka była dość nerwowa, łęcznianie postawili na atak, grali z dwoma napastnikami. Jednak na dwie minuty przed końcem podstawowego czasu gry goście wyprowadzili ładną kontrę zakończoną skutecznym strzałem Marka Zieńczuka i byli już pewni zwycięstwa.
Łęcznianie przegrali na własnym boisku z Ruchem Chorzów 0:3.