Gospodarze bardzo szybko wyszli na prowadzenie, bo już w piątej minucie. Dawid Plizga uderzył z rzutu wolnego, piłka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką, po czym… trafiła w nogę Rodicia i wylądowała w siatce.
Odpowiedź Górnika Łęczna na gola gospodarzy była błyskawiczna, a w roli głównej znów wystąpił bramkarz. Sebastian Nowak we własnym polu karnym stracił piłkę na rzecz Tomasza Nowaka, ten błyskawicznie odegrał ją do Jakuba Świerczoka i napastnik zdobył swojego pierwszego gola w barwach zespołu z Łęcznej.
Po meczu powiedzieli:
Andrzej Rybarski (drugi trener Górnika Łęczna): "Przyjechaliśmy na mecz z nastawieniem, że chcemy stąd wywieźć punkty. Wiedzieliśmy, że Termalica jest bardzo mocna, jeśli chodzi o elementy ofensywne, dobrze operuje piłką. Chcieliśmy grać blisko siebie, z kontrataku. Po pierwszych pięciu minutach nasz zespół złapał rytm grania w defensywie, po części w ofensywie. Jestem zadowolony z tego, że graliśmy tak jak zakładaliśmy. W końcówce drugiej połowy mogliśmy strzelić bramkę na 2:1. Wtedy mielibyśmy trzy punkty, więc mamy troszkę niedosyt".
Piotr Mandrysz (trener Termaliki): "Przed spotkaniem zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie trudny mecz, z drużyną, która jest dobrze zorganizowana w obronie i silna w kontratakach. To się potwierdziło. Osiągnęliśmy to, co chcieliśmy, wyjść na prowadzenie. Udało nam się to stosunkowo szybko, po ładnym strzale z rzutu wolnego Dawida Plizgi. Niestety, kilka minut później przydarzył nam się błąd. Są one wkalkulowane w grę. Być może on nas dziś kosztował to, że nie zdołaliśmy zwyciężyć. Jednak należy oddać honor Górnikowi, który grał bardzo mądrze. Był dobrze zorganizowany. W końcówce dwa razy bardzo nam zagroził. Ambicją naszą było zwycięstwo, ale z tego punktu też się cieszymy. Jak nie można wygrać, to trzeba zrobić wszystko, aby nie przegrać".
źródło: gornik.leczna.pl