Po sezonie 2018/2019 rozstałeś się z Górnikiem, gdzie ostatnio pracowałeś na stanowisku asystenta trenera. Dlaczego?
Zmiany w sztabie szkoleniowym objęły wszystkich jego dotychczasowych członków. Przyczyna była bardzo prosta: Górnik miał walczyć o awans do I ligi, a tej walki w rundzie wiosennej nie było. Taki został postawiony przed nami cel. Drużyna została zimą mocno przebudowana, co na pewno nie było dla nas ułatwieniem, bo trudno było zgrać zespół. Do Górnika przyszli ciekawi zawodnicy, ale wkładając do kadry kilkunastu nowych graczy nie jest łatwo zrobić tak, by od razu zaczęli tworzyć zespół. Niestety, nie udało się. Wiadomo, że w takiej sytuacji najłatwiej wymienić sztab szkoleniowy. To normalne w świecie piłki nożnej. Stawia się przed zespołem cel, a później się z jego realizacji rozlicza. Czy ten cel był realny, to już jest inna sprawa... Trzeba też przyznać, że gra Górnika wiosną nie zachwycała. Łęczyńska publiczność z pewnością była przyzwyczajona do Górnika grającego bardziej widowiskowo. Warto także wspomnieć, że w końcówce sezonu stawiano na młodzież. Chodziło o sprawdzenie młodych zawodników i zapunktowanie w projekcie Pro Junior System. To też miało przełożenie na wyniki.
Na przestrzeni lat zmieniały się sztaby szkoleniowe Górnika, Ty jednak zawsze zostawałeś przy pierwszej drużynie. Tym razem podjęto jednak inną decyzję. Zaproponowano Ci pracę w klubowej Akademii. Nie zdecydowałeś się na podjęcie tej pracy.
Decyzję o rozstaniu ze sztabem szkoleniowym pierwszej drużyny pozostaje mi jedynie zaakceptować i poszukać swojej nowej drogi. Rzeczywiście, dostałem propozycję pracy z młodzieżą Górnika. Na ten moment nie przyjąłem jej, bo chcę nabrać nieco dystansu do tego, co się działo w klubie. Nie uważam się za jakąś ofiarę zmian. To normalne w życiu trenera. Jak jest zmiana sztabu szkoleniowego i przychodzi nowy szkoleniowiec, to on chce mieć tu swoich zaufanych ludzi.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty Łęczyńskiej (dostępnym w punktach sprzedaży).
Dominik Smagała