Prokuratura Rejonowa skierowała właśnie do sądu akt oskarżenia. Zarzuty postawiono 27-letniemu Witoldowi B. oraz jego 25–letniej małżonce.
– Jadąc z nadmierną, a przede wszystkim niedostosowaną do sytuacji drogowej, prędkością na poziomie 55-60 km/h, nie zachował należytej ostrożności przy dojeżdżaniu do oznakowanego przejścia dla pieszych – tłumaczy Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Nie zmniejszył prędkości, nie hamował i potrącił prawidłowo przechodzącą po przejściu pieszą.
Po potrąceniu 19-letniej Katarzyny oskarżony uciekł z miejsca wypadku, nie pomagając dziewczynie. Żona byłego policjanta jechała z nim, ale także nie pomogła poszkodowanej.
– Pomagała Witoldowi B. uniknąć odpowiedzialności karnej. Zacierała ślady przestępstwa, ułatwiając mu oddanie samochodu do warsztatu – mówi Syk-Jankowska.
Przeprowadzony eksperyment udowodnił, że policjant miał możliwość zauważenia Katarzyny wchodzącej na pasy. Dziewczyna była widoczna z co najmniej 37 metrów od krawędzi przejścia.
– Odległość ta pozwoliłaby, przy podjęciu manewru hamownia, na unikniecie wypadku, nawet przy poruszaniu się z prędkością 55 km/h – dodaje Syk-Jankowska. – Biegły nie stwierdził przy tym aby zachowanie pieszej przyczyniło się do wypadku. Ostatni biegły badający sprawę uznał, że przyczyną wypadku było postępowanie Witolda B., który dojeżdżając do czytelnie oznakowanego przejścia z nadmierną prędkością nie zareagował na przekraczanie jezdni przez pieszą – wyjaśnia Syk-Jankowska. – Kierowca mógłby uniknąć potrącenia, gdyby podjął manewr hamowania.
Małżeństwo przyznało się do winy. Chcą skazania ich bez rozprawy. Witold B. proponuje dla siebie 4 lata więzienia, 15 tys. zł zadośćuczynienia dla rodziny ofiary oraz zakaz prowadzenia pojazdów na 6 lat. Monika B. zaproponowała 1.5 roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat oraz grzywnę. Oboje uzgodnili kary z prokuratorem.
Dla rodziny ofiary te propozycje są zbyt małą karą.
Jeśli sąd wniosek odrzuci, były policjant będzie się musiał liczyć z karą do 12 lat więzienia.