Jeśli pojedziemy za szybko, w naszej skrzynce pocztowej znajdziemy dwa zdjęcia - jedno zrobione, kiedy wjeżdżaliśmy autem pod pierwszą bramkę, drugie, gdy opuszczaliśmy odcinek pomiaru. Dostaniemy też wezwanie do wskazania kierowcy lub przyjęcia mandatu i punktów karnych - tak jak przypadku zwykłych fotorodarów.
Tego własnie chcą uniknąć kierowcy, dlatego zdejmują nogę z gazu, kiedy przekraczają pierwszą bramkę. Mimo że odcinkowy pomiar prędkości został w Łuszczowie włączony ostatniej nocy, kierowcy zwalniają już od czasu, kiedy pojawiły się bramki. Część z nich nie przekracza 70 km/h, mimo że przed wjazdem w kontrolowaną strefę od strony Łęcznej, stoi znak odwołujący ograniczenie.