Co nas dziś zaskoczyło, było dla naszych przodków jednym z powtarzających się i śmiertelnie realnych zagrożeń. Epidemie dziesiątkowały ludność Łęcznej i uderzały w jarmarki - źródło jej zamożności. Ich świadectwem pozostają krzyże morowe, ustawiane przez mieszkańców na rogatkach miasta. Dziś znajdują się w centrum Łęcznej. Mijamy je przy ul. Świętoduskiej, w Starej Wsi, przy ul. Krasnystawskiej i al. Jana Pawła, piąty zaś na uboczu, przy dawnym trakcie lubelskim w Kolonii Trębaczów.
W kilka godzin chory kończył życie
Eugeniusz Misiewicz kontynuuje: - Morowe powietrze, jedna z największych plag ówczesnych miast, nawiedziła Łęczną parokrotnie m.in. w XVII wieku, kiedy bardzo poważnie przerzedziła ludność miasta. Według tradycji miejscowej, oprócz osób, które wcześniej uciekły z miasta przed zarazą, ocalał wówczas tylko jeden mieszkaniec. Jak pisze Wojciech Wieczorek*, czarna śmierć, epidemia morowej zarazy spadła na Łęczną w roku 1693. Z notatki zamieszczonej w "Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego" dowiadujemy się, że "trwała ona od połowy października do stycznia następnego roku, przy czym symptoma tego cierpienia były: osłabienie, mdłości, sinienie, odpływ krwi ustami i nosem i w kilka godzin chory kończył życie".
(...)
POZOSTAŁO 75 PROC. TEKSTU
Więcej w papierowym wydaniu "Wspólnoty Łęczyńskiej" - w sklepach na terenie powiatu łęczyńskiego, a także w elektronicznym wydaniu gazety:
Jolanta Chwałczyk