- Wygląda to groźnie, tym bardziej, że latarnia dotyka prawie linii energetycznej, pod którą biegnie często uczęszczane przejście dla pieszych – zauważa czytelnik „Tuby Łęcznej”.
- Niedaleko znajduje się również urząd miasta. Czy przejeżdżający urzędnicy nie widzą problemu? Co w przypadku burzy i silnego wiatru? – pyta.
Zastępca burmistrza Łęcznej Dariusz Kowalski zapewnia nas, że latarnia się nie przewróci. – Doszło tam do kolizji, sprawca uderzył w latarnię i wygięła się od spodu. Zamówiliśmy już latarnię, jak tylko zostanie do nas dostarczona, usuniemy tę uszkodzoną i wymienimy ją na nową – mówi Kowalski.
Spytaliśmy też zastępcę burmistrza, dlaczego elementy oprawy przez tydzień leżą pod latarnią. – Za chwilę wyślemy tam naszego pracownika, który to sprzątnie – zapewnił Dariusz Kowalski.
Na razie urząd zakupi latarnię na swój koszt (około 4 tysięcy złotych), który później zostanie pokryty z ubezpieczenia OC sprawcy.