Przewodniczący Rady Miejskiej, Krzysztof Matczuk, w szkolnej skali 1-6 postawił burmistrzowi 4. Tak samo kontrkandydat włodarza miasta w ostatnich wyborach, Mariusz Fijałkowski. Piotr Winiarski, który również rywalizował z Włodarskim, ocenił pracę burmistrza na 5. O podsumowanie swojej "studniówki" poprosiliśmy także Leszka Włodarskiego.
Co udało się zrobić w ciągu tych ostatnich miesięcy?
- Za wielki sukces uważam powstanie szerokiego porozumienia wśród radnych Rady Miejskiej w Łęcznej. Mam tylko nadzieję, że chęć współpracy dla dobra Łęcznej jest szczera i będzie trwała. Z mojego punktu widzenia uważam, że dopóki nie wkradnie się tu polityka, nasza gmina i mieszkańcy mogą bardzo dużo zyskać.
Co było największym problemem do rozwiązania?
- Mam tylko jeden. Brak wystarczającej ilości funduszy, żeby zapewnić bezpieczną realizację inwestycji oraz spełnić oczekiwania mieszkańców. Dlatego staramy się minimalizować koszty oraz pozyskiwać nowych przedsiębiorców tworzących dodatkowe miejsca pracy oraz odprowadzających podatki do kasy gminy. Zaledwie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy zdobyliśmy cztery firmy gotowe do stworzenia potężnych inwestycji w Łęcznej.
A co Pana najbardziej zaskoczyło?
- Nie powiem, że w sprawowaniu funkcji burmistrza Łęcznej coś mnie wyjątkowo zaskoczyło. Miałem wystarczająco dużo czasu, pełniąc od 2016 roku obowiązki zastępcy burmistrza, aby poznać charakter tej pracy. Podjętym zadaniom poświęcam się całkowicie po 12 godzin dziennie 7 dni w tygodniu. Nie ma czasu chorować. Wygospodarowany czas dla rodziny i przyjaciół jest ogromnym luksusem i staram się go w pełni wykorzystać.
Jolanta Chwałczyk