Proces łęcznianina zakończył się we wtorek. Wyrok to cztery lata bezwzględnego więzienia oraz pięcioletni zakaz kontakt z dzieckiem, a także wpłata na rzecz syna 50 tys. zł zadośćuczynienia i ponad 6 tys. zł kosztów sądowych. Śledczy zapowiadają apelację od tego wyroku.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w maju 2013 roku. Wtedy Michał Sz. wyjechał razem z synem do krewnych z Parczewa. W rejonie Uhnina mężczyzna zjechał na polną drogę, a jego samochód zakopał się błocie. Wtedy Michał Sz. poszedł z synem do lasu i ugodził syna nożem.
Mały Kacper ledwo uszedł z życiem. Jego ojciec w ostatniej chwili się opamiętał, wybiegł z zakrwawionym synem na drogę i poprosił o pomoc kierowcę przypadkowego samochodu. Za chwilę zatrzymał też przejeżdżającą karetkę pogotowia. Mimo, że jej pracownicy jechali do innego wezwania, zajęli się chłopcem, który w ciężkim stanie trafił do szpitala. Tam lekarze ratowali życie Kacpra, który dzisiaj jest w dobrym stanie.
31-letni Michał Sz. z Łęcznej przyznał, że dźgnął swojego trzyletniego syna Kacpra nożem, ale zaznaczył, że nie chciał go zabić. Tłumaczył, że na czyn wpłynęła sytuacja rodzinna. Ze swoją żoną mieszkał w Warszawie, gdzie pracował jako sprzedawca w sklepie. Po rozstaniu przyjechał do rodziny w Łęcznej.
31-letniego łęcznianina badali psychiatrzy i stwierdzili, że mogło u niego dojść do „ostrej reakcji na stres”. Michałowi Sz. groziło od 8 do 15 lat więzienia, 25 lat, a nawet dożywocie.