Historia Łęcznej: O dobrach Blocha mówiono "Państwo Łęczna"

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Dobra łęczyńskie miały być wizytówką Blocha i rzeczywiście tak było. Jak na "króla polskich kolei żelaznych" przystało, Bloch w swoim "państwie łęczyńskim" zbudował nawet kolejkę wąskotorową. Wzorowo prowadzony majątek nie miał sobie równych.

Pierwsza obszerna biografia Jana Gotlieba Blocha - przemysłowca, właściciela dóbr łęczyńskich i kandydata do Pokojowej Nagrody Nobla - jest dziełem dr J. Ewy Leśniewskiej, historyka, badaczki dziejów ziemiaństwa na Lubelszczyźnie, byłej kierownik Muzeum Regionalnego w Łęcznej. Dzięki autorce możemy poznać bliżej tę wyjątkową postać.

"Gdyby mi ktoś dał milion rubli za Łęczną"

- Bloch nabył dobra ziemskie Łęczna od Ludwika Grabowskiego w 1879 roku. O zakupie tego dominium zdecydował podobno przypadek. Tak wynika z opowieści przekazanej mi przez Krzysztofa Skubiszewskiego, ministra spraw zagranicznych Polski w latach 1989-1993 – opowiada dr J. Ewa Leśniewska. - Historię tę zasłyszał od ojca, który jako student przyjeżdżał do stryja, proboszcza parafii Serniki w Lubartowskiem, należących wówczas do Ludwika Grabowskiego. 

A było tak: W warszawskim Klubie Myśliwskim, w gronie kilku mężczyzn, siedział Ludwik Grabowski. Przy stoliku obok Jan Gotlieb Bloch. Usłyszał rozmowę: "Gdyby mi ktoś dał milion rubli za Łęczną – powiedział Grabowski – tobym ją sprzedał". Od sąsiedniego stolika wstał Bloch, podszedł do Grabowskiego, wyjął z kieszeni książeczkę czekową i wypisał czek.

" J. G. Bloch nabył Łęcznę pod Lublinem..."

Miliona rubli za dobra Łęczna Bloch wprawdzie nie zapłacił, ale rzeczywiście po Warszawie rozeszła się wieść, że "pan J. G. Bloch nabył miasto Łęcznę pod Lublinem z przyległymi lasami i kluczem, za sumę 1 miliona rubli w złocie", o czym doniósł "Kurier Warszawski".  

Co prawda miasto do dóbr nie należało już od trzynastu lat, ale dobra nadal były kojarzone z miastem, nosiły miano "dobra Łęczna" i nadal było to wielce atrakcyjne, o dużym potencjale ekonomicznym latyfundium, liczące bez mała 16 tysięcy mórg, na które składało się osiem folwarków: Podzamcze, Zofiówka, Trębaczów, Witaniów, Stara Wieś, Ciechanki, Ludwin i Łuszczów,  trzy zakłady przemysłowe - gorzelnia i browar w Zofiówce oraz młyn na rzece Śwince, a także kilka placów w mieście. 

Nawiasem mówiąc, budynek dzisiejszego magistratu, niegdyś szkoły, wybudowany jest na terenie dworskim. To tutaj miała się znajdować nowa rezydencja dziedziców, której budowę rozpoczął Józef Firlej. Nie dokończył jej z powodu śmierci. Dodam, że część placu pod szkołę Emilia Blochowa, żona Jana, miastu darowała.

Wizytówka Blocha

Dobra Łęczna nie były pierwszym majątkiem ziemskim Blocha. Gdy je nabywał, miał już kilkanaście majętności  w  różnych rejonach: pod Warszawą, w Kutnowskiem, na Kujawach, Podolu i Wołyniu. 

Ale dobrom Łęczna nadał znaczenie szczególne, czyniąc z nich dobra główne, w których zbudował wytworną letnią rezydencję. Miały stać się jego wizytówką, świadczyć o jego zamożności, równocześnie czynić zeń obywatela ziemskiego i ułatwiać zbliżenie do sfer ziemiańskich.

Smutny koniec okazałego pałacu

Wkrótce po nabyciu dominium Łęczna Bloch przedsięwziął budowę pałacu. Miejscem jego lokalizacji było wzgórze w widłach rzek Świnki i Wieprza na Podzamczu, oddzielone od Łęcznej doliną rzeki Świnki, porośnięte starym drzewostanem kilkuhektarowego parku dworskiego, z resztkami po dawnym zamku. 

Pałac miał kształt litery "T". W odległości kilkunastu metrów na północ od pałacu stanęła oficyna, dzisiaj w stanie ruiny. Z pałacu, po rozebraniu jego części przez dziedzica Józefa Bogusławskiego po 1911 roku pozostał daszek litery "T", przebudowany w latach 60. XX wieku. Obecny właściciel dopuścił do jego zupełnego zniszczenia.

W parku pracowała armia ogrodników

Elementem przydającym pałacowi cech pańskiej siedziby było jego otoczenie, a mianowicie dawny, ponad osiem hektarów liczący park krajobrazowy. Jego obszar nie odbiegał od innych dworskich ogrodów spacerowych zamożnej szlachty. Ale Blocha nie zadowalał. Powiększono go do 16 ha i taką wielkość miał jeszcze w roku 1919. Jego wschodnią i północną granicę wyznacza istniejący do dzisiaj mur kamienno-ceglany, o który nikt nie dba i niebawem obróci się w ruinę.

Bloch park upiększył, nad czym – jak mi powiedziano - pracowała armia ogrodników. Istniejący drzewostan wzbogacono egzotami, rzadkimi okazami dendrologicznymi sprowadzonymi z zagranicy, z których nieliczne dotrwały do naszych czasów. W parku, na jego północnej granicy z nową częścią ogrodu, stanął murowany dom dla ogrodnika z kilkoma izbami mieszkalnymi, co świadczy o wysokiej pozycji i roli, jaką ten pełnił w majątku Blocha. Park był ogrodzony. Od strony Łęcznej, na jego południowo-wschodnim skraju, stał domek dozorcy, który miał za zadanie chronić dostępu do pańskiego ogrodu.

Piękna dziedziczka lubiła nago spacerować po parku

Atrakcją parku, poza okazami dendrologicznymi i starannie utrzymanymi klombami, były sarny. Piękna dziedziczka, Emilia Blochowa, lubiła spacerować w towarzystwie oswojonej sarenki. Na czas przechadzek rozpuszczała swoje bujne, czarne włosy. Mieczysław Lewandowski, rządca dóbr, zapamiętał ten fakt, uznając go za malownicze, pełne uroku zjawisko.

Nie mogę oprzeć się pokusie ujawnienia jeszcze jednej historyjki, którą swojej znajomej z Łęcznej przekazała żona dworskiego ogrodnika. Otóż – jak mi mówiono – Emilia Blochowa miała zwyczaj przechadzać się nago po parku. Rzecz odbywała się w określonym z góry czasie, znanym służbie, której zakazano – pod groźbą kary wydalenia – opuszczać w tym czasie pałac i wyglądać przez okna. Pewien młody, podobno bardzo przystojny lokaj zakaz złamał i przez okno wyjrzał. Dziedziczka okazała się łaskawa, ze służby go nie wydaliła, a jedynie poleciła przenieść do innego majątku.

Wzorcowe gospodarstwa rolne

Równolegle z budową pałacu ruszyły inwestycje na folwarku podzameckim, ludwińskim i starowiejskim, które w sposób diametralny zmieniły ich oblicze. Nadto zrewolucjonizowano zastany, przestarzały system uprawy roli, zakupiono nowoczesne narzędzia i maszyny do uprawy roli i zbioru, co - razem wziąwszy - uczyniło z nich wzorcowe gospodarstwa rolne. 

Także zakłady przemysłowe zyskały nowe oblicze. Młyn wodny został rozebrany, a w jego miejsce stanął nowoczesny młyn motorowy, największy na terenie powiatu, o przemiale 100 q na dobę. Zmieniono lokalizację browaru. Ten w Zofiówce rozebrano. Nowy wybudowano w widłach rzek Świnki i Wieprza, po łęczyńskiej stronie. Gorzelni, z czasem – już po śmierci Jana Blocha – także zmieniono umiejscowienie, budując nową na folwarku Stara Wieś.

Stajnia na 40 koni

Pierwszym obiektem, wybudowanym dwa lata po zakupie dóbr przez Blocha, usytuowanym na zachodniej granicy starej i nowej części ogrodu spacerowego, była obszerna stajnia wraz z siodlarnią, z sześcioma wrotami, na około 40 koni, murowana z cegły i kamienia, z dwiema flanującymi budynek wieżami. Na wschód od tego budynku, pod kątem prostym, wybudowano stajnię z powozownią. Nadmienię, że zarówno park, jak też obie stajnie, zostały przez władze miejskie zrewitalizowane i stały się miejscem spacerów i zwiedzania.

Dwa lata później, czyli w 1883 roku, także na Podzamczu, ukończono budowę murowanego z cegły, okazałego, trójkondygnacyjnego spichlerza. 

- Ten imponujący budynek szczęśliwie przetrwał zawieruchy dziejowe, oparł się zębowi czasu, dzięki władzom Łęcznej został pięknie odrestaurowany i zyskał nowe przeznaczenie. Stał się siedzibą Środowiskowego Domu Pomocy w Łęcznej. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE