Oprócz noży i szklanych naczyń kobieta wyrzuciła przez okno m. in. ubrania, taboret, książki. Wiatr zwiewał jej osobiste dokumenty. Do zdarzenia doszło dzisiaj ok. godz. 10.30 w bloku przy Górniczej 5. Na miejsce przyjechały trzy wozy strażackie, policja i straż miejska.
- Ludzie chodzili pod jej oknem, a niebezpieczne przedmioty latały im nad głowami. Niektóre spadały na zaparkowane samochody - opowiadają świadkowie. - Co będzie jak odkręci gaz?
Sąsiedzi opowiadali, że jeszcze rano kobieta wyszła na spacer z psem. Przypuszczają, że mogła dostać załamania nerwowego przez problemy rodzinne lub finansowe.
Strażnicy rozłożyli dużą poduszkę w razie, gdyby kobieta chciała skoczyć z okna (mieszka na pierwszym piętrze). Na początku próbowano z nią negocjować.
- Próbowaliśmy podejść ją na różne sposoby. Jedna z sąsiadek udawała córkę. W końcu zgodziła się otworzyć drzwi i rzuciła nam jakieś klucze, ale nie udało się otworzyć nimi drzwi. Mimo negocjacji, dalej zrzucała z okna różne przedmioty, w tym noże - opowiadają strażacy, którzy pracowali na miejscu.
W końcu zapadła decyzja o wyważeniu drzwi. Po około 10 minutach udało się im wejść do mieszkania i wyprowadzić kobietę. Cała akcja trwała dwie godziny.