Rosjan mieszkańcy Kałanczaka mają po sąsiedzku, bo miejscowość leży tuż obok Krymu. Mimo to tamtejsza młodzież chciałaby żyć w Europie, dlatego zawsze tęskni za Łęczną, do której przyjeżdża na wymianę.
Dopiero tutaj Ukraińcy czują się jak w Europie. - Podoba im się nie tylko architektura. Nie mogli się nadziwić, że na ulicach jest czysto. U nas czuli się też naprawdę bezpiecznie – mówi Mateusz Iwaniuk, uczeń I Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Zamoyskiego w Łęcznej, które od wielu lat organizuje wymiany polsko-ukraińskie.
Dzięki uczniom z Łęcznej Ukraińcy pozakładali konta na Facebooku. Dziewczyny zrobiły kilka wspólnych sweet foci. A co Ukraińcy wybrali na swoje zdjęcie w tle? Łęczyński ratusz i plac z fontannami.
Najtrudniejszy taniec? Polonez
Wygląda więc na to, że dobrze wspominają ostatnią wizytę w Łęcznej. – Byli u nas we wrześniu. Jeździliśmy wspólnie na różne wycieczki. Ukraińcy bardzo przeżywali, kiedy zwiedzaliśmy Majdanek – mówi Tomasz Machulski. Wsród młodzieży, która przyjechała do Łęcznej była też Koreanka (Kałanczak zamieszkuje ponad 30 różnych narodowości).
- Uczyliśmy się nawzajem naszych tradycyjnych tańców narodowych. „Takich trudnych kroków jeszcze nie próbowaliśmy” – mówili o polonezie – dodaje Patrycja Wójcik.
Kiedy młodzi łęcznianie opowiadają o swoich koleżankach i kolegach nie kryją sympatii do nich. – Bardzo się zżyliśmy z nimi, a teraz już stęskniliśmy i nie możemy się doczekać, kiedy znowu się spotkamy. Na razie sytuacja polityczna nie pozwala na to, abyśmy to my pojechali na Ukrainę, ale znowu chcemy zaprosić Ukraińców do nas – mówi Patrycja.
Uczniowie przygotowują już sprawy organizacyjne kolejnej wymiany. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to kolejny raz projekt dofinansuje Narodowe Centrum Kultury.
– Potrzebujemy także wsparcia sponsorów. Wtedy moglibyśmy pokazać naszym wschodnim sąsiadom więcej ciekawych miejsc czy po prostu pojechać nad jezioro i zrobić ognisko – opowiadają łęczyńscy licealiści.