reklama

Mamy najtrudniejszą pracę, a tracimy najwięcej

Opublikowano:
Autor:

Mamy najtrudniejszą pracę, a tracimy najwięcej - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościStarostwo obniżyło dodatki nauczycielom, przez co pracownicy Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Podgłebokiem zarobią mniej o ponad 500 zł miesięcznie. - Tracimy najwięcej, chociaż próby samobójcze, narkomania i agresja wychowanek są u nas na porządku dziennym - mówią rozgoryczeni nauczyciele MOW, którzy licznie pojawili się na sesji Rady Powiatu 28 grudnia.

Wojewoda nie uchylił   

Chociaż wystąpienie wicedyrektor MOW było wpisane do jednego z końcowych punktów posiedzenia, jeden z pracowników i działacz "Solidarności" nie mógł w milczeniu słuchać dyskusji radnych o ich dietach obniżonych w lipcu o 250 zł i włączył się wcześniej w dyskusję. Część radnych chciała wtedy wrócić do ustnego usprawiedliwiania nieobecności, ale głosowanie zakończyło się remisem i projekt nie przeszedł.

- Bycie radnym to jest misja, poselstwo. Ja wiem, że robotnik godny jest zapłaty, ale pieniądze to nie wszystko. A proszę sobie wyobrazić, że my będziemy mieli 524 zł mniej, a moja żona też pracuje w MOW, więc miesięcznie tracimy 1100 zł. A wy teraz, państwo, mówicie, że sobie obniżyliście diety - mówił Adam Sokolnicki, pracownik MOW w Podgłębokiem, członek zarządu Organizacji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty w Łęcznej. 

- Jest mi przykro, bo im dłużej pracuję, tym mniej zarabiam. A to chyba tak nie powinno być, żeby nauczyciel dyplomowany z 30-letnim stażem, miał takie zarobki. Dodam, że wiele imprez prowadzę za darmo - dodał. 

Uchwałę o obniżeniu dodatków do wynagrodzeń nauczycieli Rada Powiatu podjęła 21 listopada. Powiat jest w dramatycznej sytuacji finansowej. Jak informuje zarząd, subwencja oświatowa starczy tylko na 9,5 miesiąca funkcjonowania placówek oświatowych podległych starostwu. Dlatego władze powiatu szukają oszczędności m. in. w kieszeniach nauczycieli. Obniżka dodatków ma przynieść 600 tys. zł oszczędności rocznie. 

Nauczycielskie związki zawodowe działające w szkołach powiatu łęczyńskiego zaskarżyły uchwałę do wojewody, ale jego służby nie dopatrzyły się nieprawidłowości, dlatego już niebawem wejdzie w życie. 

To kolejna obniżka

- Teraz planowane jest zabranie nam średnio połowy obecnego dodatku za trudne warunki pracy, który od 1999 roku był obniżany już trzykrotnie - mówiła Małgorzata Koziak, wicedyrektor ds. opiekuńczo-wychowawczych w MOW. 

Pracownicy ośrodka wzięli na sesję egzemplarze "Wspólnoty", w której starosta Roman Cholewa mówił: "Obniżamy dodatki wszystkim [nauczycielom - przyp. KK], bo sytuacja finansowa starostwa wymaga oszczędności". 

Do tych słów odniosła się wicedyrektor Koziak. - To poniekąd jest prawdą. Natomiast zabranie dodatku wysokości 20 czy 50 zł za wychowawstwo bądź za bycie opiekunem stażu, a zabranie nam dodatków od 500 do 800 zł, to chyba jest ogromna różnica - mówiła wicedyrektor, która wyliczyła, że kiedy ośrodek został przejęty przez starostwo w 1999 roku, dodatek wynosił 55 proc. pensji dla pracowników internatu i 45 proc.wynagrodzenia, dla nauczycieli w szkole, a obecnie wynosi już odpowiednio niecałe 15 i 14 proc. pensji.

Przeklinają, biją, uciekają przez okno

Małgorzata Koziak mówiła, że specyfika pracy w ośrodku resocjalizacyjnym jest nieporównywalna z obowiązkami w zwykłych szkołach. 

Dodała, że wychowanki naruszają często godność osobistą pracowników MOW. - To wiąże się z potężnym wydatkiem emocjonalnym, zaburzeniami somatycznymi, zwolnieniami lekarskimi pracowników - mówiła wicedyrektor Koziak, która podkreślała też, że praca w tego typu placówce wymaga gotowości całorocznej i pracy w godzinach nocnych.

Obrazowo opowiedział o tym Adam Sokolnicki. - Przyjdźcie do nas w normalny dzień, a nie w jasełka czy inne oficjalne uroczystości i zobaczcie, jak wychowanka rzuca wulgaryzmami na koleżanki, jak bije, rozrywa wszystko na sobie, jak ucieka przez okno, jak chce sobie podciąć żyły, obraża pracowników. To jest ta druga prawda, której wy nie wiecie - mówił do starosty i radnych Adam Sokolnicki. 

Wicedyrektor ośrodka odniosła się na sesji także do problemu nienależnie pobranej subwencji dla MOW w latach 2010-2013. Przypomnijmy: Urząd Kontroli Skarbowej nakazał starostwu zwrócić 3 mln zł. Pracownicy ośrodka w Podgłębokiem czują się kozłami ofiarnymi tej całej sytuacji, bo ludzie plotkują, że "dziewczyny z MOW coś źle policzyły".

 "W pierwszej kolejności liczbę uczniów podaje każda szkoła, a starostwo tylko składa wszystkie informacje i wysyła je do ministerstwa" - powiedział "Wspólnocie" starosta Cholewa, a wicedyrektor przytaczała jego słowa na sesji.

"Zabrakło nadzoru"

- Naliczanie subwencji oświatowej nie jest zadaniem MOW. Wyspecjalizowany pracownik naszego ośrodka po odpowiednich szkoleniach i kursach składał do organu prowadzącego sprawozdanie na użytek Systemu Informacji Oświatowej zgodnie i ściśle z instrukcją dołączoną do wskazanego dokumentu. Zaprezentowana interpretacja była uznaną i stosowaną praktyką przez 98 proc. dyrektorów ośrodków z całej Polski - mówiła Małgorzata Koziak.  

- Nie zwalnia to organu prowadzącego z odpowiedzialności za nadzór i kontrolę swoich jednostek, dodatkowo mając do dyspozycji radców prawnych - dodała. 

Wicedyrektor podkreślała też, że subwencją pobieraną na MOW w Podgłębokiem starostwo ratowało inne szkoły. 

Starosta jeszcze raz podkreślał, że obniżka nie jest żadną karą. - Zmniejszenie dodatków u was i w każdej innej jednostce oświatowej powiatu nie jest w związku z naliczaniem nienależnej subwencji. Absolutnie nie. Zgadzam się z tym, że może ta obniżka była zbyt duża. To wymaga analizy, przyjrzymy się temu - zapewnił starosta Roman Cholewa. - Na pewno organ prowadzący jest odpowiedzialny za nadzór, którego nie było - dodał.

Adam Niwiński, który zasiadał w fotelu starosty, kiedy doszło do pobrania nienależnej subwencji nie chciał ustosunkowywać się do tego problemu na sesji. O tym, że na część pytań pracowników MOW-u powinien odpowiedzieć były starosta uważał radny i członek zarządu Grzegorz Kuczyński.

 - Po trzech latach mam odpowiadać bez wglądu do dokumentów? Oczywiście mogę odpowiadać, ale nie w takiej formie wywołania do tablicy - stwierdził Niwiński.  

 Kamil Kulig

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE