Nie podobają mi się kupowane plastikowe zabawki. Tak mi się gryzły z drewnianą kuchnią, którą zrobiliśmy sami z mężem, że postanowiłam zrobić także zabawki do tej kuchni. I wtedy wykonałam swoje pierwsze warzywa na szydełku - opowiada Olga Drozd z Łęcznej.
Łęcznianka nie przypuszczała, że kiedyś będzie żyć z dziergania.
- Zaczęłam szydełkować z nudów, gdy urodziłam Natalkę, która teraz ma cztery lata. Wtedy robiłam serwetki. Znalazłam na YouTube jakiś wzór i uczyłam się szydełkować, bo nie miałam o tym pojęcia - opowiada łęcznianka, u której robótki ręczne są tradycją rodzinną. Mama szyła swetry, a dziadek do dziś haftuje piękne obrazy.
Po opublikowaniu zdjęć pierwszych warzyw szybko okazało się, że ręcznie robione bawełniane zabawki Olgi Drozd bardzo przypadły do gustu internautom. Zaczęły się pierwsze zamówienia. Na początku kupowali znajomi Olgi.
- Teraz już mam działalność, a zamówienia są w kolejce aż do marca. Najwięcej klientów mam za granicą. Moje warzywa i owoce wysyłam głównie do Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Zagraniczni klienci znajdują mnie na Instagramie i na stronie www.etsy.com, na której swoje ręcznie robione rzeczy sprzedają rękodzielnicy z całego świata – mówi Olga Drozd.
Lepiej niż na etacie
Po otrzymaniu przesyłki, zamawiający piszą do Olgi, nie mogąc się nachwalić jej włóczkowych warzyw i owoców, ale też m.in. pierogów, kurczaków czy grzybów.
– Na Zachodzie ludzie nie mają czasu na rękodzieło. Takie zabawki to dla nich rarytas, nie znajdą ich w sklepach. Ludzie cenią tam rzeczy robione ręcznie i są w stanie dużo za nie dobrze zapłacić – przyznaje łęcznianka.
Olga pracowała w jednym z lubelskich hipermarketów. Firma zwolniła grupowo kierowników tego hipermarketu, w tym Olgę. Łęcznianka, która do tej pory opiekowała się synem i córką Natalką, zdecydowała jednak, że nie będzie szukać kolejnej pracy. Zamówień jest tak dużo, że nie dałaby rady wziąć etatu.
Dzięki tej działalności jest w domu razem z dziećmi, czteroletnią Natalką i siedmioletnim Mateuszem. Oldze nie opłaca więc się szukać pracy, bo jest w stanie zarobić wystarczająco, szydełkując w domu.
Szydełkuję na placu zabaw
- Jestem w domu z dziećmi i mogę szydełkować, nawet będąc z nimi na placu zabaw. Robię to, co lubię i na tym zarabiam – podkreśla Olga. Ta praca ma jednak też swoje wady. - Bywa, że mam nawał pracy, np. teraz, przed świętami. Szydełkuję od rana do wieczora, aż ręce bolą.
Zdolności łęcznianki doceniły już ogólnopolskie media. W czerwcu o swoim szydełkowaniu opowiadała w telewizyjnej Dwójce w programie "Pytanie na śniadanie", a ogólnopolski miesięcznik "Moje Mieszkanie" w listopadowym wydaniu poświęcił jej włóczkowym zabawkom aż 16 stron.
Z kolei w "Dzień dobry TVN" ubiegłym roku Olga i jej mąż Łukasz opowiadali, jak urządzili swoje mieszkanie w jednym z bloków w Łęcznej.
Helgowe heklowanie
Pod taką nazwą Olga Drozd prezentuje ręcznie wykonane rzeczy w serwisach społecznościowych (Facebook, Instagram).
- Helga to po skandynawsku Olga, a heklować to w jednej z gwar szydełkować - tłumaczy bohaterka tekstu. Jej włóczkowe zabawki można znaleźć także na stronie Etsy.com/shop/helgoweheklowanie
Profil Olgi Drozd na Instagramie - LINK
Kamil Kulig
