Turyści, którzy tłumnie jeżdżą na Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie, muszą pokonać remontowany odcinek drogi wojewódzkiej nr 820. Od mostu do dawnej szkoły ogrodniczej wprowadzony został ruch wahadłowy sterowany tymczasową sygnalizacją świetlną.
W ostatnią niedzielę po godz. 20 kierowcy wracający znad jezior musieli stać w kilometrowym korku i czekać ponad 30 minut, aby przejechać przez światła. Udało się im wyjechać dopiero na szóstym zielonym. W czasie, gdy kilkadziesiąt samochodów czekało na wyjazd w kierunku Łęcznej, z drugiej strony przejeżdżało kilka aut.
Czy nie da się przeprogramować sygnalizacji tak, aby turyści jadący nad jeziora i wracający z nich mieli krótszy czas oczekiwania? – spytaliśmy o to Zenona Ostatiuka, dyrektora Przedsiębiorstwa Robót Drogowo-Mostowych z Parczewa, bo ta firma jest wykonawcą remontu.
- Rzeczywiście, organizacja ruchu na czas weekendów powinna być zmieniona. Na odcinku, gdzie obecnie jest ruch wahadłowy trzeba jeszcze położyć dwie warstwy bitumiczne, ale możemy już w niedzielę zdjąć światła, a potem przeniesiemy je na mniejszy odcinek za mostem. Tam czas oczekiwania będzie krótszy, co powinno upłynnić ruch – mówi dyrektor Ostatiuk.
I dodaje: - Kierowców z Lublina zachęcamy do tego, aby omijali Łęczną objazdem dla samochodów ciężarowych, czyli drogą przez Kijany.
Czy rozwiązanie zaproponowane przez drogowców przyniesie skutek? – zobaczymy w kolejny upalny weekend.