Przypomnijmy, że na zwołanym w czwartek zebraniu z prezesem zarządu Piotrem Kubaszewskim pracownicy KOBUDu usłyszeli, że szykują się zwolnienia, bo spółka znalazła się w zapaści finansowej, spowodowanej nagle wypowiedzianymi przez bank kredytami.
Okazuje się też, że pracownicy nie dostali na czas wynagrodzenia i uważają, że pensje przepadły. Tak sytuację w firmie opisuje jeden z pracowników KOBUDu:
„O tym, że KOBUD upada dowiedzieliśmy się przedwczoraj na zebraniu. Wcześniej nikt nie miał pojęcia o złej sytuacji finansowej spółki.
Konta firmy zablokował już syndyk, a nam nie przelali wynagrodzeń. Wczoraj jeszcze obiecali, że jakieś pieniądze dostaniemy, że będą wypłacane w transzach, ale nie ma nic. Zawsze były do 10. dnia miesiąca do godz. 15. Wychodzi na to, że ostatni miesiąc pracowaliśmy za darmo.
Niektórzy mają też kasę oszczędnościową założoną w firmie, swój własny wkład 5-10 tys. zł, a wszystko jest teraz zablokowane.
Nie wiem jak będzie też ze świadectwami pracy. Nikogo nie ma w spółce, tylko sekretarka i jakaś jeszcze pani. Nawet nie miały papieru, żeby dokumenty wydrukować. Sami musieliśmy kupić.
Większość załogi razem z dozorem przejdzie teraz do spółki Karbon, część do PRS Wschód i do Lintera. Ma być to praca na tych samych warunkach, ale jak będzie, zobaczymy.”