Przypomnijmy, że do wypadku doszło 14 grudnia ubiegłego roku. Na przejściu dla pieszych w Wólce Lubelskiej zginęła 19-letnia Kasia, a sprawca uciekł z miejsca wypadku. Nie sprawdził nawet, czy dziewczyna żyje. Gdy zobaczył, co się stało, kierowca krzyknął do jadącej z nim żony "Uciekajmy!".
Policjanci przez kilka dni szukali jego ciemnego samochodu. Jeden z tropów zaprowadził ich do warsztatu w Spiczynie, gdzie samochód odstawił po wypadku 27-letni Witold B. – sprawca śmiertelnego wypadku i policjant pracujący w łęczyńskiej komendzie. Mechanikowi powiedział, że na drogę wybiegła mu sarna.
Dziś były policjant usłyszał wyrok czterech lat bezwzględnego więzienia. Dostał też zakaz prowadzenia pojazdów na 6 lat. Ponadto Witold B. musi zapłacić 2 tys. złotych na rzecz poszkodowanych w wypadkach.
Nawet nie hamował
- Witold B. znał to przejście bardzo dobrze, bo wielokrotnie jeździł tamtędy do pracy. Wiedział, że jest niebezpieczne, że piesi wręcz czatują, aby przejść. Według biegłych miał 38 metrów [do przejścia dla pieszych], gdy zobaczył pokrzywdzoną. Nie rozpoczął manewru hamowania, jak powinien zachować się modelowy kierowca – uzasadniał wyrok sędzia Artur Żuk.
I dodał: - Oskarżony charakteryzuje się niskim morale, bo zostawił pokrzywdzoną, a przyrzekł służyć jako policjant. Swoim zachowaniem zaś zaprzeczył złożonemu ślubowaniu.
Mniejsza kara
– Oskarżony wtedy cały czas pracował. Wiedział co się dzieje i co robią jego koledzy. Szukanie sprawcy tego wypadku było dla nich priorytetem – mówił prokurator w ubiegłym tygodniu w czasie mowy końcowej, który chciał dla Widolda B. pięciu lat więzienia (groziło mu do 12 lat). Domagał się też 15 tys. zł zadośćuczynienia dla bliskich Kasi ofiary i 2 tys. zł na rzecz poszkodowanych w wypadkach i sześcioletniego zakazu prowadzenia samochodów.
Z kolei dla żony byłego funkcjonariusza Moniki B., która zacierała ślady przestępstwa i również nie udzieliła pomocy 19-letniej Kasi prokurator domagał się półtora roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat i 2 tys. zł grzywny. Sędzia Żuk uznał jednak, że wystarczająca będzie kara 16 miesięcy w zawieszeniu na cztery lata bez rekompensaty finansowej.
Dzisiejszy wyrok nie jest prawomocny.