– Jest taki pomysł. Będziemy teraz rozglądać się za tym, skąd wziąć środki na budowę bursy, z której mogliby korzystać uczniowie szkół powiatowych. Wspominałem już o tym na posiedzeniu zarządu i wszyscy jego członkowie są za. Przyznają, że oprócz tego, że trzeba ratować finanse powiatu, to trzeba też iść do przodu, aby zatrzymać uczniów w naszych szkołach – mówi starosta Krzysztof Niewiadomski.
Chodzi o to, że liczba uczniów spada, a z nią subwencja oświatowa. Co roku powiat łęczyński dokłada z własnej kieszeni do podległych placówek oświatowych około 3 mln zł. Z tego powodu poprzedni zarząd chciał połączyć szkołę górniczą i Jagiellończyka, co jednak wywołało falę protestów. Ostatecznie na fuzję nie zgodziła się lubelska kurator oświaty.
- W tej chwili z racji tego, że nie ma bursy, to uczniowie np. z Cycowa wybierają szkoły w Lublinie. Dzieje się tak m.in. dlatego, że wynajem stancji w Łęcznej to duży koszt. Cały czas spada liczba mieszkańców powiatu łęczyńskiego, trzeba temu zapobiegać, żeby uczniowie wręcz przyjeżdżali do nas z innych powiatów. To jest temat przespany – dodaje.
To na razie plan
Chociaż Jagiellończyk i szkoła górnicza podlegają pod powiat łęczyński, właścicielem terenu i budynku szkoły przy ulicy Bogdanowicza. Nowy burmistrz Leszek Włodarski jest gotowy do współpracy.
- Uważamy, że bursa w naszym mieście jest potrzebna, bo jej powstanie spowoduje, że więcej osób skorzysta z naszej oferty edukacyjnej. Miasto może wesprzeć tę inicjatywę chociażby terytorialnie, jako właściciel terenów przy ul. Bogdanowicza - mówi burmistrz Leszek Włodarski.
Chociaż na razie budowa bursy to jedynie pomysł nowych władz, już dzisiaj widać, że będzie kością niezgody z opozycją. Radny Teodor Kosiarski, gdzie indziej upatruje problemy z utrzymaniem powiatowej oświaty.
- To jest chory pomysł. Starostwo już dopłaca do utrzymania bursy w Kijanach. Najpierw niech zreorganizują sieć szkół, bo subwencja powinna wystarczać na pokrycie kosztów utrzymania szkół średnich, gdzie nie ma obowiązku dowożenia czy utrzymywania stołówek w odróżnieniu do szkół podstawowych – mówi radny Teodor Kosiarski.
- Żeby mieć dzieci w szkole, to trzeba zadbać o jej poziom. A popatrzmy na wskaźnik zdawalności matur i na to, jak mało uczniów podchodzi w ogóle do matury. Najzdolniejsza młodzież ucieka do szkół w Lublinie, bo w Łęcznej jest słaby poziom – dodaje.
Kamil Kulig