- Każdy mówi co innego, chcemy się dowiedzieć, jaka jest nasza przyszłość, co w ogóle jest grane, bo na razie to jest tylko zamieszanie. Nie wiemy, na czym stoimy. O wszystkim dowiedzieliśmy się nagle w czwartek, kiedy byliśmy na dole - mówi górnik Grzegorz Tomasiak, który w KOBUDzie pracuje od 14 lat.
Górnicy byli zaskoczeni sytuacją, tym bardziej że niedawno dostali podwyżkę, a młodzi pracownicy dostawali - jak nigdy wcześniej - umowy na czas nieokreślony.
500 osób na bruk
Obecnie w KOBUDzie pracuje około 500 osób. Część górników przechodzi już do innych spółek. Pracę oferuje Carbon, Linter, a także PRS Wschód. Inni zastanawiają się nad tym, żeby wziąć urlopy na żądanie i nie zjeżdżać na dół, bo się boją, że nie dostaną zapłaty za swoją ciężką pracę.
Górnicy mówią, że KOBUD szedł do przodu i zarabiał, ale jest spółką-córką Bumechu, przedsiębiorstwa z branży maszynowej z Katowic. Uważają, że śląska spółka ma długi i ciągnie łęczyńską firmę w dół. Prezes KOBUD-u Piotr Kubaszewski w rozmowie ze "Wspólnotą Łęczyńską" nie zaprzeczył takim spekulacjom, bo zadłużony Bumech w każdej chwili może ratować się dywidendą od KOBUD-u, ale winą za to całe zamieszanie Kubaszewski obarcza bank PKO BP. Bank zablokował 3,7 mln zł z konta spółki, bo chce by KOBUD spłacił od razu dużą część kredytu i miał zabezpieczenie w postaci cesji z Bogdanki.
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).
Kamil Kulig