Do tragicznego wypadku doszło około godz. 17 w czasie podziemnych prac w polu Stefanów w oddziale G4.
Zginął 41-letni górnik sekcyjny Grzegorz O. z Łęcznej, który pracował w rejonie ściany 5/VII. Był doświadczonym pracownikiem.
Jego ciało znalazł inny pracownik kopalni. - Ciało znajdowało się na taśmociągu do transportu węgla pod zbiornikiem na węgiel, 1,5 kilometra od ściany, przy której powinien pracować górnik. Nie wiadomo, dlaczego znalazł się w tym miejscu - mówi dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Lublinie Stanisław Kurek, który dodaje, że strop wyrobiska od przenośnika dzieli jedynie pół metra. To niska, strugowa ściana. - Być może padł na przenośnik lub specjalnie tam zajrzał i został pochwycony - dodaje.
Mężczyzna przejechał na taśmie, m. in. przez kruszarkę do węgla, co spowodowało śmiertelne obrażenia. Został znaleziony bez lampy, która ma zabezpieczenie wyłączające taśmę, gdy zbliżymy ją do przenośnika. - Musiała mu wypaść, a gdy jest za nisko system nie zadziała. Lampę znaleźliśmy w zupełnie innym miejscu, wyłączyła przenośnik, na którym była - dodaje Kurek.
Minionej nocy odbyła się wizja lokalna. Przyczyny śmierci wyjaśnia Prokuratura Rejonowa we Włodawie i Okręgowy Urząd Górniczy w Lublinie. W czwartek przesłuchiwani byli pracownicy, którzy mogą coś wiedzieć o okolicznościach wypadku.
Prokuratura prowadzi śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci w związku z naruszeniem zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Grozi za to kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
W piątek odbyła się sekcja zwłok górnika.
Spółka Lubelski Węgiel Bogdanka zapewniła opiekę psychologiczną rodzinie Grzegorza O - żonie i 14-letniej córce.