Przypomnijmy, że ciało mężczyzny 1 marca w godzinach popołudniowych zostało znalezione na taśmociągu pod zbiornikiem na węgiel 1,5 km od miejsca pracy górnika. Śmiertelne obrażenia spowodowała kruszarka do węgla.
"Z nieustalonych przyczyn, około godz. 16.28 w trakcie przerwy w pracy przenośnika ścianowego poszkodowany wszedł na niego, nie załączając blokady. O godz. 18.10 lekarz stwierdził zgon poszkodowanego." - poinformował Okręgowy Urząd Górniczy w Lublinie.
Prokuratura i urząd górniczy wyjaśniają jak doszło do tej tragedii. Prokuratorskie śledztwo prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci w związku z naruszeniem zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Grozi za to kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Sprawa jest trudna, bo nie ma świadków zdarzenia.
Największą niewiadomą jest, jak górnik znalazł się w miejscu tak bardzo ooddalonym od ściany, przy której pracował i dlaczego nie zadziałał system lokalizacji ludzi na taśmie. System powinien wyłączyć taśmę, kiedy mężczyzna znalazł się na przenośniku (w tym celu górnicy noszą lampy z czujnikiem)
Grzegorz O. kilkanaście lat był związany z górnictwem. W Bogdance pracował 10 lat.
Ostatnie pożegnanie zmarłego górnika odbędzie się dzisiaj o godz. 14 w kościele pw. św. Barbary w Łęcznej. Na pogrzebie obecna będzie delegacja górników z LW "Bogdanka".
fot. lw.com.pl