Aktualizacja
Współpracownicy poszkodowanego organizują dla niego i jego matki, zbiórkę artykułów pierwszej potrzeby oraz niezbędnego wyposażenia domu. Zważywszy na fakt, iż nic nie ocalało organizatorzy zwracają się z prośbą o dostarczanie żywności, artykułów chemicznych, mebli, naczyń oraz podstawowego sprzętu AGD. Osoby chcące udzielić pomocy poszkodowanym mogą zgłaszać się do sklepów sieci Media Expert na terenie Łęcznej oraz Lubartowa.
Pożar wybuchł w mieszkaniu na parterze około godz. 19.00 w niedzielę. W mieszkaniu przebywała kobieta w wieku ok. 60 lat z synem. Zdążyli się ewakuować.
- Akurat skończyły się skoki. Przybiegł do mnie sąsiad z 1 piętra i krzyczy: „czy u was się nic nie pali?” Wtedy zobaczyłem jak za nim szedł z dołu kłąb dymu – opowiada mężczyzna z mieszkania na 2 piętrze.
- Pobiegłem na parter, a tam już mieszkańcy palącego się domu zdążyli wyjść na klatkę i krzyczą: „uciekajcie, bo się udusicie”. Biegłem na górę, a dym za mną. Córka się jeszcze kąpała, była w wannie. Ubraliśmy dzieci i wyszliśmy na balkon – dodaje.
Jak opowiadają mieszkańcy, na klatce było czarno od dymu. Z sufitów poodpadał tynk, ściany i podłogi są okopcone. Zniszczone są też sąsiednie mieszkania.
Na miejsce szybko przyjechali strażacy. Z ogniem walczyło 20 ratowników. – Ewakuowaliśmy 47 mieszkańców z całej klatki, w której wybuchł pożar. Do szpitala trafiło 11 osób z objawami zatrucia, w tym sześcioro dzieci. Mieszkanie, w którym doszło do pożaru w całości spłonęło wraz z wyposażeniem – informuje Robert Gruszecki, rzecznik straży pożarnej w Łęcznej.
Z mieszkania znajdującego się nad tym, gdzie doszło do pożaru strażacy ewakuowali cztery osoby (w tym dwoje dzieci) z balkonu za pomocą drabiny. Po oddymieniu klatki wynieśli też inne dzieci z mieszkań.
Jak się dowiedzieliśmy, 10-miesięczne dziecko po wczorajszej akcji ma zapalenie płuc. – Musieliśmy je wynieść na balkon, nałykało się też dymu – mówi dziadek dziewczynki.
Na miejsce przyjechał m. in. burmistrz Łęcznej Leszek Włodarski, który zaoferował mieszkańcom nocleg w szkole przy ul. Szkolnej. Jednak wszyscy mieszkańcy znaleźli lokum na własną rękę.
Przyczynę pożaru ustaliła policja.
- Przyczyną zaprószenia ognia było pozostawienie zapalonej świeczki, od której zajęła się firanka i zasłony – informuje st. sierż. Izabela Zięba z policji w Łęcznej.
- Jak oświadczyła rozpytywana właścicielka mieszkania, w którym doszło do pożaru, wyszła ona na chwilę do innego pokoju celem przygotowania posiłku. Nagle poczuła woń dymu i zobaczyła płonący słupek głośnika, na którym wcześniej pozostawiła zapaloną świeczkę – dodaje.
Strażacy oszacowali wstępnie straty na 100 tys. zł.
- Strach pomyśleć, co by było, gdyby pożar wybuchł w środku nocy - kończy jeden z mieszkańców klatki.
Więcej w papierowym wydaniu „Wspólnoty Łęczyńskiej” – od wtorku 27 listopada w Twoim punkcie sprzedaży!