reklama

Zwiedź kopalnię i pomóż Mai

Opublikowano:
Autor:

Zwiedź kopalnię i pomóż Mai - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościCzteroletnia dziewczynka z Łęcznej zmaga się z autyzmem. Jej leczenie jest bardzo kosztowne. Ludzie pomagają Mai m.in. licytując przedmioty i usługi w serwisie społecznościowym Facebook. Wśród licytacji jest zaproszenie do zwiedzania podziemnych korytarzy kopalni w Bogdance.

Książki, obrazy, piłkarzyki - między innymi takie rzeczy przekazują do licytacji członkowie grupy. Są też różnego rodzaju usługi: kolacje w restauracji, wizyta u fryzjera, karnety na mecze czy treningi personalne.

Misiek pięć razy wracał na aukcję

Grupa Facebokowa "Licytacje na leczenie Mai" powstała w lipcu, a liczy już prawie 2800 członków. Dochód z akcji wynosi już ponad 6,5 tys. zł. Wśród najnowszych licytacji jest zaproszenie dla dwóch osób do zwiedzania podziemi kopalni w Bogdance. W najbliższym czasie będzie można też licytować 20 lotów paralotniami. 

Licytacje dla Mai - LINK

Był też misiek licytowany pięciokrotnie. Bo nie chodzi o szukanie okazji, tylko o pomoc dla czteroletniej Mai Smosarskiej z Łęcznej, która walczy z autyzmem i epilepsją.

Pierwsze objawy choroby pojawiły się, kiedy Maja miała 1,5 roku. Rodzice nie załamali się, tylko zaczęli działać. Pukali do wszystkich drzwi, nie przespali wielu nocy, aby znaleźć pomoc, która przyniesie efekty.

Pokarmy działają narkotycznie

Wtedy dowiedzieli się, że nie ma jednej przyczyny autyzmu. - Problemem jest bardzo znaczny rozrost flory bakteryjnej w jelitach Mai. Potrzebny jest też właściwy detoks jej organizmu, bo nie usuwa prawidłowo toksyn. Wybijamy też silne wirusy. Walczymy z boreliozą - wylicza Monika Smosarska.

Dziewczynka ma m. in. podawane enzymy i specjalne suplementy. Jej rodzice pilnują rygorystycznej diety. - Jelita Mai są nieszczelne, dlatego resztki pokarmowe takie jak gluten czy kazeina mleczna trafiają przez krew do mózgu i mamy potwierdzenie w badaniach, że działają jak opioidy, czyli jak narkotyk. Powodują mgłę myślową, ataki padaczkowe. Dowodem na to, że dieta działa jest ustąpienie ataków epilepsji - tłumaczy pani Monika.  

Interwencje biomedyczne doprowadziły do tego, że Maja zaczęła rozumieć mowę i używać adekwatnie pojedynczych słów. Dziewczynka potrafi też zaskoczyć rodziców. - Nazywa bezbłędnie wszystkie kolory po angielsku, umie liczyć do pięciu po angielsku. Na terapii ułożyła cyferki od 1 do 6 w szeregu w prawidłowej kolejności - opowiada pani Monika.  

Oprócz tego Maja ma zapewnioną terapię psychologiczną w łęczyńskim przedszkolu "Aniołek" i w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Łęcznej. Rodzice poświęcają jej każdą chwilę.

- U nas nie ma w domu siedzenia prosto przy stoliku i zadań typu "policz świnki". Elementy edukacyjne przemycamy w czasie zabawy, podobnie jest w przedszkolu - mówi Konrad Smosarski, tata Mai.

Przytula się mocno 

Rodzice nie chowają dziewczynki przed światem. - To jest dla nas szok, że Majka ma tak dużo przyjaciółek w przedszkolu. Dziewczynki i koledzy dosłownie biegają za nią. A Maja naśladuje dzieci, co wpływa pozytywnie na jej rozwój - mówi pan Konrad.

- Jest po prostu częścią grupy. Dzieci się nie pytają, tylko od razu biorą Maję za rękę i się z nią bawią. A Maja potrafi się do nich sama przytulić, co jest naprawdę rzadkie w autyzmie. Przytula się mocno, bo ma niski próg dotyku - dodaje pani Monika.

Na rozwój Mai dobrze wpływa również 10-letni brat Mai, Eryk. - To pierwszy terapeuta w domu. Eryk kocha swoją siostrę. Każda ich zabawa jest wypełniona uśmiechem. Eryk wcale nie zazdrości i rozumie, że Maja jest chwalona za zrobienie zwykłej rzeczy, wystarczy, że się uśmiechnie czy spojrzy, a on, żeby dostać pochwałę musi przynieść do domu piątkę.  

Efekty terapii widać gołym okiem. Dziewczynka potrafi już sygnalizować swoje potrzeby. - Maja nauczyła się tego w ostatnich miesiącach. Jeśli nie powie, to pokaże o co jej chodzi. Zasygnalizuje swoje "ja", że ja czegoś teraz nie chce, tylko czegoś innego - opowiada mama dziewczynki.

Leczenie jest kosztowne i przekracza możliwości finansowe rodziców Mai. Suplementy muszą sprowadzać z Belgii. Próbki na badania wysyłają do Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Kosztowne jest też wybieranie produktów bio potrzebnych do diety.  

- Na leki i suplementy wydajemy co najmniej 3 tys. zł miesięcznie. Bywa więcej, gdy pani doktor zleci badania, których cena to 2-4 tysiące - mówi Konrad Smosarski. 

Rodzice dziękują za pomoc i sami pomagają 

- Bardzo dziękujemy ludziom, którzy nam pomagają, bo w głównej mierze to dzięki nim możemy kontynuować to, co rozpoczęliśmy - mówi pani Monika. Ale zdarza się też tak, że to państwo Smosarscy pomagają innym. W Łęcznej organizują warsztaty na temat autyzmu i pani Monika założyła grupę wsparcia dla rodziców dzieci z autyzmem. Spotkania odbywają się w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Łęcznej. Pani pedagog z poradni w Łęcznej przekazuje nieraz telefon do Smosarskich rodzicom z podobnymi problemami.

- Jesteśmy w stanie powiedzieć, gdzie się udać na sam początek. Kogo pytać, gdzie szukać pomocy. Rodzicom jest łatwiej, gdy podpowiadamy im, co robić, bo już przeszliśmy tę całą ścieżkę. A sami zaczynaliśmy od zera - mówi pan Konrad. - Rodzice mogą się nam wygadać. A my podpowiadamy, jak to wygląda w naszym przypadku i co przyniosło dobre skutki - dodaje mama Mai. 

Tekst ukazał się w tygodniku "Wspólnota Łęczyńska"

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE