Przypomnijmy, że potrącony przez pijanego kierowcę Marcin Kuśmirek z Łęcznej wrócił do domu półtora roku po wypadku. Wciąż uczy się chodzić i musi pracować z neurologiem.
Marcin Kuśmirek jest w Łęcznej od sierpnia 2020 r. Rehabilituje się w Ośrodku Neurorehabilitacji w Turce koło Lublina, prowadzonym przez Fundację "Wstawaj Alicja".
- Dzieci cieszą się, że mąż jest już w domu, ale nie był to powrót zdrowego taty. Marcin jeździ na wózku, sam nie wstaje, dopiero uczy się chodzić. W maju musiał przejść operację, z powodu której nie mógł obciążać nogi, ale teraz jest już na nowo pionizowany, a także usprawniane są inne czynności – mówiła nam żona górnika z Łęcznej, Patrycja Kuśmirek.
38-letni łęcznianin musi być także pod ciągłą opieką neurologa. - Mąż nadal ma problemy z pamięcią. Wprawdzie rozpoznaje rodzinę, pamięta, że był górnikiem, ale dużo gorzej funkcjonuje jego pamięć bieżąca i nieraz Marcin zapomina, co się działo rano. Dlatego ciągle jest potrzebna rehabilitacja neurologiczna, która powoli daje efekty – dodała.
Nadal prowadzona jest zbiórka na rehabilitację Marcina Kuśmirka.
Można także przekazać na ten cel 1 % podatku.
Aby przekazać 1 proc. podatku na rehabilitację Marcina Kuśmirka należy w odpowiedniej rubryce wpisać nr KRS Fundacji Złotowianka - 0000308316. W rubryce "informacje uzupełniające" podać należy imię i nazwisko oraz login łęcznianina: Kuśmirek Marcin K/336
CZYTAJ TAKŻE: Radni nie pozwolili na zwolnienie GKS-u z podatku. Stowarzyszenie będzie musiało zapłacić gminie kilkaset tysięcy
Byli na feriach w górach
Tak poważne problemy zdrowotne są konsekwencją wypadku, do którego doszło 10 lutego 2019 roku, kiedy to Marcin wraz z żoną i dwiema córkami spędzał ferie w Tatrach. Tego dnia zmęczone spacerem i jazdą na sankach dzieci po powrocie do kwatery miały ochotę na pizzę, więc tata ją zamówił.
Dostawca poprosił Marcina, żeby wyszedł po zamówienie przed bramę domku. Wtedy na prostej drodze w stojącego na poboczu górnika wjechał 71-letni pijany kierowca audi. Uderzenie było tak silne, że Marcin przeleciał aż dziesięć metrów.
Sprawca nawet się nie zatrzymał. Wpadł w ręce policjantów po pościgu w oddalonej o pięć km miejscowości Ząb. Gdy funkcjonariusze zbadali jego trzeźwość, okazało się, że 71-letni góral miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie.
Był w śpiączce
Helikopter zabrał Marcina w stanie krytycznym do szpitala w Krakowie. Całe szczęście, dzięki wielu operacjom, lekarzom udało się uratować nogi górnika, a także przywrócić go do stabilnego stanu.
Mężczyzna jednak długo nie mógł wyjść ze śpiączki. Dzięki staraniom rodziny trafił do prywatnego ośrodka wybudzeniowego, w którym miesiąc leczenia kosztował około 20-30 tys. zł. Szwagierka górnika uruchomiła zbiórkę na stronie www.zrzutka.pl pod nazwą "Marzenie wybudzenie – pijany kierowca odebrał dzieciom ojca, a żonie męża".
Zbiórka trwa nadal, bo opłaty za rehabilitację Marcina Kuśmirka przekraczają możliwości finansowe jego rodziny.
Zmieszał leki z alkoholem
Rodzina nie brała udziału w rozprawach w Sądzie Rejonowym w Zakopanem, przed którym stanął sprawca wypadku. Okazało się, że jechał nie tylko pijany. W jego krwi wykryto diazepam, substancję czynną występującą m.in. w popularnym leku psychotropowym Relanium.
Sprawca wypadku usłyszał wyrok czterech lat odsiadki. W czasie odbywania kary jest poddawany leczeniu uzależnienia od leków i alkoholu.
Na poczet kary 71-latkowi zaliczono pobyt w areszcie, w którym przebywał od pierwszych dni po wypadku. Mężczyzna ma więc przebywać w więzieniu do lutego 2023 r.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.