Tymczasem o wygranym przez Kuliga procesie zrobiło się głośno w całym kraju dzięki publikacjom na ten temat w lubelskich i ogólnopolskich mediach.
Teksty o korzystnym dla naszego dziennikarza wyroku ukazały się w papierowych i elektronicznych wydaniach dwóch lubelskich gazet - "Dziennika Wschodniego" i "Gazety Wyborczej Lublin".
Wywołać efekt mrożący
W komentarzu dla lubelskich mediów Kamil Kulig stwierdził, że wytoczony przez starostę proces miał na celu stłumienie krytyki prasowej. To się jednak nie udało, bo Kulig nadal skrupulatnie opisywał, w jaki sposób rozstrzygana jest sprawa fikcyjnego meldunku w domu Niewiadomskiego.
- Całą gamę działań starosty, poczynając od zgłoszeń na policję, do prokuratury, przez zasypywanie redakcji sprostowaniami i w końcu ten pozew odbieram tak, że chodzi o wywołanie efektu mrożącego. To działania mające spowodować, bym zaczął się zastanawiać, że może lepiej nie pisać o tym człowieku, bo on pozywa dziennikarzy – powiedział "Dziennikowi Wschodniemu" Kamil Kulig.
W podobnym tonie redaktor "Wspólnoty" wypowiedział się dla "Gazety Wyborczej". - Nie mam wątpliwości, że działanie starosty miało wywrzeć na mnie i innych lokalnych dziennikarzach efekt mrożący. Na zasadzie, nie piszcie o władzy źle, nie patrzcie jej na ręce, nie kontrolujcie, bo poniesiecie z tego tytułu konsekwencje – stwierdził dziennikarz "Wspólnoty Łęczyńskiej".
Niewiadomski odmówił komentarza w sprawie niekorzystnego dla niego wyroku. "(...) Starosta utrzymuje narrację z poprzednich wypowiedzi, twierdząc, że padł ofiarą hejtu. W rozmowie z Dziennikiem zaznaczył, że do czasu zapoznania się z uzasadnieniem nie będzie komentował wyroku" - czytamy w artykule, który ukazał się na łamach "Dziennika Wschodniego".
I dalej: "[Niewiadomski] dodał, że nadal uważa, że jego dobra osobiste zostały naruszone, a jako dowód podał, że on i jego syn mieli otrzymywać groźby pozbawienia wolności. Gdy zapytaliśmy, kto miałby mu grozić, odparł, że to było »drogą elektroniczną« i że na razie tego nie ustalono".
Internauci w komentarzach pod tekstami na temat wygranej przez Kuliga sprawy są krytyczni wobec starosty, chwalą za to postawę redaktora "Wspólnoty".
"Panie Kamilu, dziękuję. Są jeszcze w Polsce odważni dziennikarze. Brawo!!!" - napisał "Wujekjack" w komentarzu pod tekstem na stronie wyborcza.lublin.pl.
Zastraszyć, by uciszyć krytykę
O sprawie napisały także portale ogólnopolskie - crowdmedia.pl i serwis branżowego pisma "Press".
Autor tekstu, który ukazał się w "Pressie" przypomina, że polskie organizacje, m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Sieć Obywatelska Watchdog Polska stworzyły grupę roboczą przeciwko tzw. SLAPP (Strategic Lawsuits Against Public Participation), czyli strategicznym działaniom prawnym zmierzającym do stłumienia debaty publicznej.
Chodzi o przeciwdziałanie bezpodstawnemu nękaniu aktywistów i dziennikarzy patrzących władzy na ręce. Polskie i zagraniczne organizacje zebrały ponad 213 tys. podpisów pod petycją skierowaną do Komisji Europejskiej. W petycji tej proszą o ochronę dziennikarzy i aktywistów przed SLAPP-ami.
Pisząc o takich bezpodstawnych procesach, polskie organizacje podają dwa przykłady. Jeden z nich to właśnie proces wytoczony Kamilowi Kuligowi przez starostę łęczyńskiego.
O wygranej przez naszego dziennikarza sprawie poinformowała również na swojej stronie Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Jej przedstawiciele w kontekście procesu wytoczonego redaktorowi "Wspólnoty" piszą: "Celem tego rodzaju działań jest wymuszenie zaprzestania krytyki poprzez zastraszenie oraz zaangażowanie przeciwnika w spór prawny z jednostką dysponującą większymi zasobami, w tym, nierzadko, mającą oparcie w strukturach władzy. Innymi słowy, istotą SLAPP-u jest przeniesienie dyskusji politycznej na poziom prawny w celu uciszenia krytyki, przy czym kwestia samego rezultatu procesu często ma charakter drugorzędny."
W związku z tym Helsińska Fundacja Praw Człowieka wsparła Kuliga w procesie, przedstawiając sądowi korzystną dla redaktora "Wspólnoty" opinię prawną w charakterze przyjaciela sądu.
Za teksty o fikcyjnym "lokatorze"
Przypomnijmy, że Krzysztof Niewiadomski złożył pozew cywilny w marcu 2021 r. Zarzucał w nim Kamilowi Kuligowi naruszenie dóbr osobistych i żądał 10 tys. zł na cele charytatywne, a także przeprosin, które miałyby zająć całą pierwszą stronę "Wspólnoty".
Sprawa w sądzie była efektem publikacji Kuliga na temat wykrytej przez niego afery meldunkowej: tuż przed wyborami samorządowymi w 2018 roku Niewiadomski, który był (i nadal jest) pełnomocnikiem Prawa i Sprawiedliwości w powiecie łęczyńskim zameldował we własnym domu byłego bramkarza reprezentacji Polski Arkadiusza Onyszkę, chociaż sportowiec u starosty nie mieszkał. Przyznał to sam starosta w piśmie wysłanym do wójta Milejowa, który pytał, czy w deklaracji śmieciowej Niewiadomskiego powinna się znaleźć dodatkowa osoba.
Starosta własnoręcznie podpisał się na dokumencie, w którym wprost napisał, że Onyszko u niego nie mieszka, a jest jedynie zameldowany, dlatego Niewiadomski nie płaci dodatkowych 9,5 zł miesięcznie za odpadki zameldowanego w jego domu Onyszki.
Pismo Niewiadomskiego oznaczało, że były reprezentant Polski nie może sprawować mandatu radnego, bo w dniu wyborów nie miał stałego zamieszkana terenie powiatu łęczyńskiego, a był tu jedynie zameldowany. Dlatego obowiązkiem radnych było podjąć uchwałę o wygaszeniu mandatu Onyszki. Zrobił to za nich wojewoda. Onyszko stracił mandat.
Dziennikarz rzetelny, a starosta musi liczyć się z krytyką
Wyrok na korzyść redaktora "Wspólnoty" zapadł w czwartek, 10 listopada.
Sąd Okręgowy oddalił powództwo Krzysztofa Niewiadomskiego i zasądził 3617 zł kosztów postępowania sądowego na rzecz Kuliga.
W krótkim uzasadnieniu wyroku sędzia Justyna Janusz-Iwanicka podkreślała, że dziennikarz "Wspólnoty" zachował należytą staranność i rzetelność przy gromadzeniu materiału, a swoje teksty opierał na faktach i dobrze zweryfikowanych informacjach.
CZYTAJ TAKŻE: W Cycowie nie będzie lodowiska, w Puchaczowie ciemna noc, w Łęcznej świąteczne iluminacje tylko w centrum
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.