Występ pojawi się na fb Centrum Kultury w samo południe. Wystąpią Martyna Sabak – wokal i Jakub Stasikowski – gitara. Usłyszymy: "Zniknąć stąd" Moniki Borzym, "Znak" Ewy Farnej oraz " Szarówkę" Darii Zawiałow.
Martyna i Jakub to połowa zespołu B6, grupy tworzącej muzykę z pogranicza popu i rocka. Jak sami o sobie piszą: "B6 to synteza czterech osobowości, z której powstał związek kompleksowy o muzycznych właściwościach. Przez dźwięki wyrażają swoje poglądy na świat i przekazują słuchaczom solidną dawkę emocji".
Rozmowa z Jakubem Stasikowskim, gitarzystą i kompozytorem z Łęcznej
Kobiety rządzą sceną, nawet gdy ich na scenie nie ma
Pan chyba częściej występuje z wokalistkami niż wokalistami...
- Rzeczywiście, w większości sytuacji tak jest, aczkolwiek współpracuję także z wokalistami.
A więc to kobiety rządzą na scenie?
- Chyba tak, powiedziałbym nawet, że kobiety rządzą muzyką, ponieważ mężczyźni śpiewają o kobietach albo dla kobiet i finalnie, nawet gdy nie ma na scenie żadnej kobiety, temat kobiet jest w kółko poruszany. Właśnie o nich powstają najpiękniejsze melodie i hity. Czy to piosenki radości, czy smutku - one najczęściej kierowane są do kobiet.
Proszę nam przedstawić wokalistkę zespołu B6 (nazwę zespołu z rozpędu wymówiłam po angielsku – przyp. JCh), która wystąpi z Panem na koncercie z okazji Dnia Kobiet...
- Jeśli chodzi o nazwę zespołu, wiele osób zamienia ją na zagranicznie brzmiącą. Tymczasem my jesteśmy polskim zespołem i nazywamy się po prostu B6. Jak witamina, która daje wiele radości. I nie jest to przypadek, biorąc pod uwagę fakt, że mamy farmaceutkę w składzie. Martyna Sabak jest z wykształcenia farmaceutką oraz wokalistką. To naprawdę kobieta-torpeda. Choć ma wokół siebie trzech mężczyzn, którzy też lubią mieć dużo do powiedzenia, jest jednym z filarów zespołu, silną osobowością, współzałożycielką i mózgiem tego projektu.
Na jakim etapie muzycznej drogi znajduje się Pan obecnie?
- Działam na trzech różnych płaszczyznach muzycznych. Pierwsza to tworzenie autorskiej muzyki, czyli współpraca z zespołem B6 i zespołem Moow Me Janek. Na drugiej działam jako muzyk sesyjny albo kompozytor, czyli człowiek który przyjeżdża do gotowych projektów i albo odgrywa partie, które zostały wymyślone wcześniej, albo - choć nie jest współtwórcą czy współzałożycielem zespołu – bierze udział w aranżach i pracy nad jego lepszym brzmieniem. W Gdańsku np. biorę udział w warsztatach, na które dorośli i młodzież przywożą własne kompozycje. Przez dwa tygodnie pracujemy wspólnie nad tym materiałem, który jest następnie nagrywany i wydawany. Trzecia płaszczyzna mojej aktywności to praca nauczyciela. Uczę dzieci i osoby dorosłe, przekazując im swoją radość z grania muzyki, czyli tę wspomnianą już witaminkę B6.
Szykuje się Pan do kolejnego talent show?
- Nie mam takich planów. Udział w "Mam Talent!", gdzie z zespołem Moow Me Janek dotarliśmy do półfinału i uczestniczyliśmy w nagraniach na żywo, wspominam jako piękną przygodę. Otworzyła nam wiele furtek, pokazała jak ten świat wygląda od środka i dała czas na to, byśmy mogli zastanowić się jaką ścieżką chcemy podążać: podporządkowując się czy wybierając samodzielność i niezależność. Ta drugą ścieżka wydała mi się lepsza, bo choć trudniejsza, daje większe spełnienie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.