Czy miał Pan wpływ na awans swojej żony?
Mam zasadę: nigdy nie ingeruję w pracę swojej najbliższej rodziny. Moja żona faktycznie dwanaście lat temu została zatrudniona do szkoły, dostała taką propozycję od ówczesnego dyrektora Zespołu Szkół w Ludwinie w związku z uruchamianiem wówczas kierunków medycznych w tej placówce. I od tamtej pory się tym nie interesowałem.
Dostałem informację o tym, że rok temu mojej żonie proponuje się funkcję wicedyrektora szkoły. Ona nie była tym zainteresowana, nie bardzo chciała, ale była namawiana. Wiedziałem, że to może być różnie odebrane, ale każdy ma prawo pracować.
Mogę powiedzieć tylko tyle: z nikim na ten temat nie rozmawiałem, nikogo o to nie prosiłem. Przyjęcie pracy było jej decyzją.
Swoich pracowników [Piotr Rybak jest dyrektorem szpitala w Puławach - przyp. KK] oceniam przez efekty pracy, a nie przez pryzmat nazwiska, do kogo należy, jakie ma poglądy czy kolor skóry.
Dzisiaj słyszę, że szkoła w Ludwinie ma dobre efekty, więc pomysł tamtego zespołu sprzed 12 lat był w miarę dobry.
A czy miał pan wpływ na zatrudnienie swojej córki?
(...)
POZOSTAŁO 73 PROC. TEKSTU
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "Wspólnoty Łęczyńskiej" - LINK
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.