Załoga, tak jak w lutym, gdy z oddaniem pracowała nad odzyskaniem zalanej ściany w Stefanowie, stanęła na wysokości zdania. Po pięciu dniach wygląda na to, że egzamin zdają – choć za wcześnie powiedzieć, że zdały - zastosowane działania i systemy odwadniania. Wody nie przybywa. Sytuacja zdaje się stabilizować.
Rozpytując w piątek o aktualny stan na dole słyszeliśmy wielokrotnie, że odpowiedź górników na apel o pomoc uratowała pole Nadrybie, jeśli nie cały zakład.
O problemie kopalnia poinformowała komunikatem w miniona środę. Zamierza go zaktualizować, gdy sytuacja zostanie całkowicie opanowana.
- Przez pierwsze dwa dni, faktycznie, wody dopływało. Obecnie, jak pokazują systemy monitorujące i świadczą pierwsze pozytywne sygnały z dołu, obszar, w którym jest woda, nie powiększa się. Mogę potwierdzić, że przez ostatnie dwa dni poziom wody się nie podnosi. Oznacza to, że zastosowane metody odwodnienia tego rejonu kopalni są skuteczne i po prostu działają. Za wcześnie jednak na stwierdzenie, że poradziliśmy sobie z problemem całkowicie - mówi Jan Matysik, rzecznik prasowy Lubelskiego Węgla Bogdanka.
Rzecznik był na dole z Adamem Partyką, wiceprezesem ds. pracowniczych i społecznych: - Zastosowane działania to jedno. Szczególne wyrazy uznania i podziękowania należą się załodze, i jeszcze raz załodze. Widziałem w jak trudnych i ciężkich warunkach pracują tam górnicy.
Rzecznik podaje, że kopalnia pracuje normalnie, realizując wydobycie poprzez mix ścian, ostatnio trzech.
Jeśli problem hydrologiczny zostanie zażegnany i dopływ wody nadal nie będzie się zwiększać, nie będzie potrzeby tymczasowego wstrzymania eksploatacji w tym rejonie aż do bezpiecznego czasu odpompowania wody, a taką możliwość dopuszczono w komunikacie z minionej środy.
Przypomnijmy. Bogdanka poinformowała w nim, że w polu wydobywczym Nadrybie służby nadzoru stwierdziły zwiększony dopływ wód dołowych, w związku z czym spółka przystąpiła do prac związanych z jej ujęciem i odprowadzeniem do instalacji głównego odwadniania kopalni. Zapewniła, że problem nie ma wpływu na roczny plan wydobycia na założonym poziomie 8,3 mln ton węgla handlowego oraz o tym, że służby kopalni kontrolują sytuację hydrologiczną, prowadzony jest monitoring dopływu wody i bieżący nadzór, w tym ze strony dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w Lublinie. Spółka dodała, że sytuacja w polu Nadrybie nie stwarza zagrożeń dla pracowników i sprzętu kopalni.
Jak we środę relacjonowali nam górnicy, pozalewane były cztery skrzyżowania wyrobisk chodnikowych i nie widać było efektów odpompowywania wody mimo użycia pomp Bibo, wysokiej wydajności i zaprojektowanych do eksploatacji w szczególnie trudnych warunkach.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.