- Na nasz apel o pomoc w mediach społecznościowych odpowiedziała pani Iwona Metelska, która sympatyzuje z naszą gminą i powiedziała, że ma możliwość zorganizowania zbiórki w Irlandii i wysłania nam transportu darów dla uchodźców z Ukrainy. Zapytała tylko krótko, czy chcemy? Zrobiliśmy zrzutkę na opłacenie transportu, tam zebrano dary i wysłano do nas, do Polski - relacjonuje o początkach akcji Bartłomiej Zgierski, naczelnik gminnej jednostki OSP.
- To tej pani zawdzięczamy, że ten tir przyjechał do naszej gminy i dary trafiły do potrzebujących - podkreśla.
- Duży transport - busa z przyczepką zawieźliśmy do Hospicjum Małego Księcia w Lublinie, gdzie też przebywają uchodźcy z Ukrainy, część z tych darów przez siostry zakonne została przewieziona do Kijowa i Żytomierza. Ponadto dwa transporty gminnym busem trafiły do Łucka. Montujemy też transport najpotrzebniejszych rzeczy dla strażaków z Łucka i dla ich rodzin - mówi naczelnik. - Jako OSP, jeśli jest potrzeba, transportujemy uchodźców do dalszej podróży na dworce PKP PKS, czy lotnisko w Świdniku.
Strażacy działają z KGW ChmieLove i Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Spiczynie.
- Zbiórka była naszą wspólną inicjatywą, ale trzeba jasno powiedzieć, że stery tej zbiórki przejęły dziewczyny z KGW na czele z Kasią Słomką-Michalak, bez nich byśmy sobie nie poradzili - przyznaje naczelnik gminnej OSP.
- To cieszy, tak duże zaangażowanie ze strony mieszkańców, którzy licznie przyszli w niedzielę, żeby zająć się rozładunkiem i segregowaniem darów - dziękują organizatorzy pomocy uchodźcom, przedstawiciele OSP i KGW Chmielove.
- Codziennie od 18-stej wspiera nas wiele osób, segregują, noszą, układają, sprzątają. Gdyby nie oni, nie dalibyśmy rady. Odwiedzają nas mieszkańcy gminy, wolontariusze ze szkół... serce rośnie. Nie jestem w stanie opisać, jak bardzo jesteśmy wdzięczni - piszą na swoim fanpage`u Gospodynie z Kijan i Spiczyna.
- Przywiózł nam 80 kg pierogów, a my daliśmy mu w ramach współpracy żywność i koce, bo to mu było potrzebne dla pani, która przyjęła 21 osób i akurat potrzebowała wsparcia - Katarzyna Słomka-Michalak, przewodnicząca KGW Chmielove.
- W transporcie z Irlandii znalazły się duże ilości żywności trwałej, chemii, kosmetyków, artykuły medyczne oraz żywność dla zwierząt. W sumie 15 ton towaru. Nie było tam nic, co by nie było na ten moment potrzebne tak naprawdę. Artykuły, które były przeznaczone dla noworodków, czy mam w połogu przekazaliśmy na oddział położniczy do szpitala, pokarm dla zwierząt i akcesoria otrzymała fundacja, która przyjęła zwierzęta z przejścia granicznego na Ukrainie.
Uchodźcy wstydzą się przyjmować pomoc
Zanim otworzyli zbiórkę, członkowie KGW Chmielove stawili się z kanapkami i gorącą herbatą na przejściu granicznym w Dorohusku.
- Słysząc, co się dzieje w mediach, błyskawicznie podjęliśmy decyzję "Jedziemy na granicę" i w niedzielę rano, gdy miało być już otwarte przejście piesze w Dorohusku kilkoro z nas na czele z Rafałem Maksymowiczem, członkiem naszego Koła, inicjatorem akcji czekało na tych ludzi z posiłkiem. Okazało się, że niektórzy tam stali od 24 lutego i czekali, bo służby graniczne przepuszczały na początku tylko samochody. Rozdysponowali żywność i przyjechali od razu z uchodźcami - mówi Katarzyna Słomką-Michalak.
Uchodźcy przychodzili po pomoc bezpośrednio do remizy w Spiczynie.
- Codziennie było widać, co jest potrzebne, czego nam brakuje, że na przykład olej najbardziej schodzi - relacjonuje. - Dużo osób, które nie widziały, jak to wygląda na własne oczy, myśli, że ktoś z nich przychodzi, wybiera produkty, pakuje do toreb jakby nigdy nic, i wychodzi. A to nie tak. W zdecydowanej większości przychodzą ludzie onieśmieleni, z taką pokorą, czy wręcz wstydem, że muszą o coś prosić. Widać było, że nie jest to dla nich komfortowa sytuacja, że czują się zakłopotani, wiedząc, że otrzymują coś od nas zupełnie za darmo. Pewnie nikt z nas nie chciałby znaleźć się z dnia na dzień na ich miejscu. W obcym kraju, nie znając języka i martwiąc się o bliskich, których zostawili w kraju ogarniętym wojną. Staraliśmy się, żeby jak najmniej osób uczestniczyło w wydawaniu pomocy rzeczowej. Zadbaliśmy, żeby była z nami przynajmniej jedna osoba, która mówi w ich języku ojczystym. Poprosiłyśmy o pomoc zaprzyjaźnione panie z Ukrainy, które mieszkają na naszym terenie od wielu lat, które bez wahania wcieliły się pro bono w pełnienie roli tłumacza i codziennie od 18 były obecne na zbiórkach, żeby pomóc, doradzić swoim rodakom, porozmawiać nawet, bo Ci ludzie, nasi goście, mieli dużą potrzebę porozmawiania w ojczystym języku - dodaje.
Do punktów zbiórki w remizie i na "starej poczcie" przychodzą głównie uchodźcy, którzy znaleźli zakwaterowanie na terenie gminy Spiczyn.
POMOC DLA UCHODŹCÓW
Jeśli gościsz uchodźców, przyjdź do nas sam lub z nimi, wybierzcie, co Wam trzeba. Pracownicy GOPS dostępni są w godzinach pracy Urzędu, wydają żywność, artykuły higieniczne i odzież. My jesteśmy do Waszej dyspozycji w godzinach 18-20, wydajemy żywność i artykuły higieniczne. Owoce od Pani Eli można odbierać po telefonicznym ustaleniu dogodnej pory (Elżbieta Krzyżanowska, Kijany - w drodze do Ośrodka Zdrowia, tel. 517334753).
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.