reklama
reklama

Tu było rodzinnie. Wspomnienia o szpitalu w Łańcuchowie (ZDJĘCIA)

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje łęczyńskiePracownicy lecznicy, która przez trzy dekady mieściła się w zabytkowym obiekcie, wspominali dawne czasy przy okazji prezentacji książki "Łańcuchów. Szpital we dworze" Danuty Matłaszewskiej.
reklama

Oddziałową była siostra Lucylla 

- Ten piec stał i stoi. Tu była sala jedynka dla ciężko chorych, tak, jak ósemka. Ja tu byłam najpierwsza. Najpierw na kuchni, potem jako salowa. Miałam być też pielęgniarką, doktór Jasiński chciał mnie wysłać na kurs, ale nie chciałam, mówiłam "panie doktorze, mi książka śmierdzi, a robota w polu pachnie" - wspomina Danuta Okal, która pracowała w szpitalu w Łańcuchowie od pierwszych dni jego istnienia, czyli od 1957 r.

Mimo upływu lat doskonale pamięta to miejsce. - Tu stała ławka, tyle ludzi zawsze siedziało. Tam był pokój doktora, tu był pokój zabiegowy, a tu dyżurka – wskazuje.

W środku dworu spotykamy też Marię Kulczycką, Marię Filiks i Annę Śliwińską, które w budynku łańcuchowskiego dworu zaczynały swoją karierę w latach 80. Pokazują, gdzie były ich pokoje, a gdzie mieszkał doktor Aleksander Cichocki z rodziną.

reklama

- Tu było tak bardziej rodzinnie, mieszkaliśmy i pracowałyśmy w tym budynku razem z siostrami zakonnymi. Naszą oddziałową była siostra Lucylla – wspominają.

- Dostałyśmy tacę 20 strzykawek wielorazowych, które musiałyśmy sterylizować, a w laboratorium trzeba było samemu robić odczynniki, nie było gotowców. Ale te badania były dokładniejsze, bardziej precyzyjne – dodają.

To było wymarzone dzieciństwo

Po latach dwór zobaczyli także synowie doktora Aleksandra Cichockiego, który w Łańcuchowie był szefem oddziału wewnętrznego. 

Arkadiusz Cichocki opuścił to miejsce, gdy miał dziewięć lat. Wspominał, jak przychodził na szpitalny korytarz, gdzie stał telewizor. I oglądał tu m.in. "Stawkę większą niż życie".

reklama

- Wtedy wszystko wydawało się dużo większe. Dzisiaj obejrzałem miejsca w parku, gdzie miałem wiele kryjówek, ale mam wrażenie, że tylko rzeka została taka sama. Ojciec mówił, że czas w Łańcuchowie to były jego najlepsze lata – opowiada pan Arkadiusz.

- Bo chyba trudno sobie wyobrazić coś lepszego od miejsca z tak piękną rzeką i parkiem. Tata brał nas na łódź i pływaliśmy Wieprzem. Była też plaża przy moście. Jeździliśmy na łyżwach i na nartach koło PGR-u. To było wymarzone dzieciństwo – dodaje.

Rodzina lekarza mieszkała na górze, a na dole toczyło się życie szpitalne.

- Nasza symbioza pacjentami była naturalną rzeczą. Nieraz ojciec brał nas na obchody, chodziliśmy z nim po salach i rozmawialiśmy z pacjentami. To nie był taki szpital, żeby wszyscy od razu stawali na baczność przy lekarzu. To były serdeczne rozmowy, taki rodzinny klimat. Dziś trudno w to uwierzyć w czasach sztywnych procedur – wspomina z kolei Grzegorz Cichocki.

reklama

Obaj synowie dawnego szefa oddziału wewnętrznego nie mogą wyjść z podziwu, jak obecnie urządzony jest dwór, bo gdy go opuścili, popadał w ruinę.

To była filia szpitala w Jaszczowie 

Obecni właściciele zabytku, państwo Małgorzata i Andrzej Kitowie umożliwili obejrzenie jego wnętrz przy okazji prezentacji książki Danuty Matłaszewskiej "Łańcuchów. Szpital we dworze".

Publikacja została wydana przez SPZOZ w Łęcznej. A pomysł narodził się, gdy wyburzano dawny szpital w Jaszczowie (rok temu w jego miejscu powstał nowy budynek Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego).

- Zobaczyłem, że niszczymy troszkę historii i wtedy doszliśmy do wniosku, że warto opisać historię medycyny w naszym powiecie. Pierwszą książką był album na 10-lecie naszego szpitala, drugą pozycją była publikacja o szpitalu w Jaszczowie, a dzisiaj kończymy nasze zadanie, wydając publikację o szpitalnictwie zlokalizowanym w tym pięknym pałacu – wyjaśnił Krzysztof Bojarski, dyrektor SPZOZ w Łęcznej podczas prezentacji nowej książki w sobotę, 5 października w Łańcuchowie. 

reklama

- Dwór został zbudowany 120 lat temu, ale najważniejszy moment dla pracowników szpitala i dla mnie to był czas, kiedy powstał tutaj szpital. To było 67 lat temu – mówiła Danuta Matłaszewska, autorka książki "Łańcuchów. Szpital we dworze".

Jak dodała, do powstania szpitala w tym miejscu doszło wtedy, gdy urokiem tego miejsca  zachwycił się doktor Euzebiusz Jasiński, ówczesny dyrektor szpitala w Jaszczowie. 

On zorganizował w Łańcuchowie filię, która działała przez 31 lat (w latach 1965-1988). - Zamknięto ten szpital, gdy dwór był już w złym stanie. Ustrój się zmienił i brakowało pieniędzy na renowację – dodała Danuta Matłaszewska.

I pewnie dwór popadłby w całkowitą ruinę, gdyby nie państwo Kitowie, którzy kupili go ćwierć wieku temu.

"Murawaniec w stylu zakopiańskim"

Podczas prezentacji nowej książki autorka dziękowała dr Ewie Leśniewskiej. Danuta Matłaszewska korzystała bowiem z monografii tej badaczki o Łańcuchowie.

Obecna na prezentacji dr Leśniewska opowiadała o bogatej historii tego miejsca, gdzie podobno kiedyś stał zamek.

A sam dwór został wybudowany w latach 1903-1904 przez Marię i Jana Steckich według projektu Stanisława Witkiewicza (ojca słynnego "Witkacego").

- Sam Witkiewicz mówił, że to jest murowaniec w stylu zakopiańskim – podkreśliła dr Ewa Leśniewska.

Książkę "Łańcuchów. Szpital we dworze" można będzie wypożyczyć w bibliotekach na terenie powiatu łęczyńskiego. Po jednym egzemplarzu dostaną również wszystkie biblioteki wojewódzkie.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama