Od pierwszych minut było widać, jak dużo zależy od wyniku tego meczu. W walce o utrzymanie w ekstraklasie liczy się każdy punkt. Może własnie dlatego piłkarze obu drużyn tak nerwowo zaczęli spotkanie. Na boisku obserwowaliśmy dużo szarpanej gry i niedokładności.
To się zmieniło w 14 minucie, kiedy po świetnej asyście Kamila Drygasa, bramkę dla gospodarzy zdobył Alvarinhho. Sędzia uznał gola, mimo że Portugalczyk był na minimalnym spalonym.
Pod koniec pierwszej części Sebastian Ziajka ostro sfaulował Grzegorza Bonina, ktory źle upadł na lewą rękę. Przez kontuzję musiał zejść z boiska i trafił do szpitala. Miejmy nadzieję, że nie złamał ręki.
W przerwie Veljko Nikitović mówił przed kamerami Canal Plus, że łęcznianie nie mają nic do stracenia i ruszą na połowę Zawiszy. Jednak w drugiej połowie to na polu karnym Górnika kilka razy zrobiło się gorąco. Na szczęście piłkarze Zawiszy uderzali niecelnie albo strzały bronił Sergiusz Prusak. Kiedy piłka leciala prosto do pustej bramki, wybił ją też Maciej Szmatiuk.
Łęcznianie wyrównali na pięć minut przed końcem podstawowego czasu gry. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, przy dalszym słupku był Veljko Nikitović, który strzałem z ostrego kąta umieścil pilke w siatce.
Być może była to bramka na wagę utrzymania w T-Mobile Ekstraklasie.