Minął miesiąc od zwycięstwa w Stanach Zjednoczonych. Dochodzi do Ciebie to, czego dokonałeś?
- Jak już mówiłem wielokrotnie, wiedziałem po co tam lecę. Na początku nie mogłem uwierzyć, że znalazłem się na gali UFC, walczyłem i do tego wygrałem. Kilka razy obejrzałem walkę i jestem w pełni świadomości, czego dokonałem. Jestem z siebie zadowolony. W dodatku wygrałem z miejscowym zawodnikiem, chociaż miałem sporo problemów zdrowotnych
W ostatnich dniach media opłynęła wiadomość, że wygrana może zostać Tobie zabrana...
- Otrzymałem informację od USAD-y, czyli Amerykańskiej Agencji Dopingowej. Nie chcę tego komentować. W moim organizmie znalazły się zabronione środki. Czuję się czysty. W badaniach wykazana została zabroniona substancja, której stężenie było minimalnie przekroczone. To żaden anabolik.
Przykładowo, zawodnicy podnoszenia ciężarów nie mogą zażywać żadnych leków na ból głowy...
- W MMA jest podobnie. Na liście USAD-y jest wiele substancji z życia codziennego, którego sportowcy nie mogą dotykać. Przykład? W kroplach do nosa, syropie na przeziębienie czy w Gripexie są składniki zakazane w amerykańskim świecie sportu.
Co dalej?
- Liczę na pozytywne rozstrzygnięcie. Nie brałem żadnych sterydów, dopingu. Czuję się niewinny. Menadżer mnie uspokaja i mówi, że wszystko będzie ok.
Leciałeś do Stanów Zjednoczonych z gorączką. Może wtedy zażyłeś lek zabroniony przez Amerykańską Agencję Dopingową?
- Wszystkie preparaty zgłaszaliśmy odpowiednio wcześniej. Wydaje mi się, że chodzi o lek, który brałem osiem miesięcy temu. USADA wymagała ode mnie podania substancji, które brałem trzy miesiące wstecz, a nie prawie rok do tyłu. Otrzymałem dokumenty. Wynika z nich, że stężenie tego leku było przekroczone o najniższy z możliwych progów.
(...)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).
Dominik Smagała