Najlepszą okazję do zdobycia brami łęcznianie mieli w 18 minucie. Niestety Piotrowi Grzelczakowi nie udało się dopaść piłki odbitej przez bramkarza gości. Później celny strzał głową oddał Maciej Szmatiuk, jednak golkiper Cracovii obronił jego strzał.
Na początku drugioej połowy sędzia przerwał grę, bo nad stadionem przeszła ogromna ulewa. Po wznowieniu gry mecz przypominał piłkę wodną. Piłkarze musieli radzić sobie z wodą stojącą na boisku. W 55 minucie kałuża przed brasmką Sergiusza Prusaka uratowała zielono-czarnych przed stratą gola.
Mimo że sędzia doliczył aż 11 minut do podstawowego czasu gry, żadnej z drużyn nie udało się strzelić bramki.
– Po dwóch porażkach w końcu udało nam się przełamać złą passę. Cieszymy się, że zdobyliśmy jeden punkt w starciu z tak mocnym zespołem i to, że zagraliśmy na zero z tyłu – stwierdził po meczu trener Górnika Andrzej Rybarski.
Górnik Łęczna – Cracovia 0:0
Górnik: Prusak – Bogusławski, Pruchnik, Szmatiuk, Leandro – Bonin, Tymiński (72 Danielewicz), Drewniak, Vukobratović, Grzelczak (80 Piesio) – Pitry (68 Śpiączka).
Cracovia: Sandomierski – Wójcicki, Polczak, Wołąkiewicz, Deleu – Szczepaniak, Dąbrowski (74 Cetnarski), Covilo, Budziński, Wdowiak (64 Vestenicky) – Jendrisek.
Żółte kartki: Danielewicz, Tymiński (Górnik) oraz Covilo, Dąbrowski, Wołąkiewicz (Cracovia).
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 4015.
fot. Górnik Łęczna