W niedzielę 8 kwietnia o 7 rano oficer dyżurny I komisariatu Policji w Lublinie odebrał telefon od mężczyzny, który stwierdził: "chcę się zabić". Powodem miał być zawód miłosny.
- Nie byłoby w tym nic dziwnego, takie telefony policyjni dyżurni miewają niejednokrotnie, jednak w tym przypadku, mężczyzna żądał od policjanta, aby to on rozwiązał jego miłosne problemy. Groził, że popełni samobójstwo jeśli funkcjonariusz nie zadzwoni do matki jego dziewczyny i nie przekona jej, aby ta pozwoliła na kontakty z córką – informuje podkom. Andrzej Fijołek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Funkcjonariusze ustalili, że ten mężczyzna to 29-letni mieszkaniec Łęcznej. - Desperat podał numer telefonu do matki dziewczyny i czekał na efekty. Rozłączając się nie podał swoich danych ani miejsca, w którym się znajduje. Chyba nie spodziewał się, że policja tak szybko rozwiąże jego problem – dodaje.
Dyżurny natychmiast skontaktował się z kobietą. Okazało się, że mężczyzna faktycznie nie może się pogodzić z rozstaniem z jej córką. Co więcej od tego czasu stale nęka ją telefonami.
Po ustaleniu jego personaliów okazało się, że nie ma go w miejscu zamieszkania. Jest za to w Bieszczadach... w towarzystwie innej dziewczyny. Dyżurnemu pozostało już tyko skontaktować się z policjantami z komendy w Lesku i poprosić o kontakt z mężczyzną.
- 29-latek rzeczywiście był w towarzystwie innej kobiety. Twierdził, że już mu minęły myśli samobójcze. Mimo wszystko policjanci zapewnili mężczyźnie pomoc medyczną i wezwali na miejsce załogę karetki pogotowia – kończy podkom. Fijołek.