reklama

Dwuletni Filipek z Jawidza zmaga się z groźnym guzem. Nadzieją leczenie za granicą

Opublikowano:
Autor:

Dwuletni Filipek z Jawidza zmaga się z groźnym guzem. Nadzieją leczenie za granicą - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościBadania rozwiały resztki złudzeń. Lekarze zdiagnozowali w główce Filipka ogromny guz mózgu, o średnicy ponad 8 cm, wielkości pięści dorosłego człowieka.

Filipek jest wulkanem pozytywnej energii - skoczny, pełen werwy i wszędzie go pełno. Tańczy i śpiewa po swojemu ulubioną piosenkę. Nad wiek rozwinięty. Choć jeszcze nie mówi, wszystko rozumie i ochoczo potakuje, gdy akurat ma na coś ochotę, albo przeciwnie - głośno manifestuje, by wyrazić sprzeciw. Do stycznia był okazem zdrowia, ale wtedy właśnie zaczęły pojawiać się pierwsze niepokojące objawy. - Synek nie dawał się uspokoić, nie pomagały nawet jego ulubione rytuały, pieluszka i piosenka, którą nuciłam mu do uszka. Cały czas tarł i drapał główkę. Zaczął nawet wymiotować – opowiada mama.

Z dziarskiego do tej pory dwulatka stopniowo stawał się coraz bardziej apatyczny i osowiały, Nie miał nawet siły na bunt. 

Był 29 stycznia. Rodzice na długo zapamiętają ten dzień. Rankiem Filipek nie chciał wstać z łóżeczka. Nie jadł i nie pił. W szpitalu pojawiły się zawroty głowy i problemy z chodzeniem.

Dzień później przeszedł badanie tomografem i rezonansem.

- Mąż dowiedział się pierwszy, nie chciał mi od razu powiedzieć. Najpierw poprosił pielęgniarki o środek na uspokojenie dla mnie. W jego oczach widziałam, że jest źle. Powiedział, że Filipek ma guza mózgu. Że jego życie wisi na włosku - rozpacza mama.

W główce dziecka rósł ogromny guz...

Badania rozwiały resztki złudzeń. Lekarze zdiagnozowali w główce Filipka ogromny guz, o średnicy ponad 8 cm, tj. wielkości pięści dorosłego człowieka. Chłopczyk natychmiast trafił na stół operacyjny. W ciągu kolejnych trzech tygodni przeszedł trzy operacje. Z Lublina został skierowany do Centrum Zdrowia Dziecka do Warszawy na dalsze leczenie. Tam lekarze przeprowadzili operację usunięcia guza. Niestety – nie udało się go wyciąć w całości. Chirurdzy pozbyli się zaledwie ok. 40 procent guza. Pozostała masa o średnicy 5 cm została w główce dziecka i - jak się okazało - jest tykającą bombą.

-  Przed operacją zapytaliśmy lekarza jak trudny jest to zabieg. Przyznał, że życie dziecka może być zagrożone - mówi cichutko mama. - Rokował, że nawet, jeśli operacja się uda to synek dożyje najwyżej 5. roku życia. Nie spotkał w swojej praktyce tak dużego guza u dziecka w tym wieku. - Przeżyliśmy szok. Wróciliśmy do pokoju i oboje płakaliśmy - mówi mama.

Zatrzymało im się życie, ale jednocześnie pojawiła iskierka nadziei, że guz nie jest złośliwy i Filip szybko pokona chorobę. Wówczas nadeszły wyniki histopatologii - wyściółczak anaplastyczny - nowotwór, który charakteryzuje się najszybszym wzrostem i najbardziej agresywnym przebiegiem.

Szukają pomocy za granicą

W Polsce lekarze nie chcą już operować chłopczyka. Filipek przeszedł cykl chemioterapii, ale to nie wystarczy, żeby wygrać walkę ze złośliwym nowotworem. Rodzice szukają pomocy u najlepszych specjalistów w Europie.

- Tego, co przeżyliśmy w ciągu ostatniego miesiąca nie da się opisać. To nieopisany ból patrzeć na dziecko, które w jednej chwili może zabrać podstępna choroba. I na dodatek nic nie móc zrobić. Zupełnie nic. Czuć bezsilność - mówią rodzice.
 - W Polsce lekarze nie widzą szans na kolejną operację, nadzieją jest leczenie za granicą . - Zwróciliśmy się już do specjalistów w Niemczech i we Włoszech. Z pomocą przyszła fundacja ZOBACZ MNIE, pod opieką której jesteśmy. Jedynie reoperacja, czyli usunięcie większej ilości guza oraz specjalistyczne leczenie daje Filipowi szanse na przeżycie. Ten nowotwór lubi odrastać. Już pojawiły się przerzuty na kręgosłup... - zawiesza głos mama chłopczyka.

Rodzice dwulatka nie są w stanie sami sfinansować działań specjalistów.

- Nie wiemy jeszcze jaka odpowiedź przyjdzie od zagranicznych lekarzy. Rozmawiamy z wieloma rodzicami i są przypadki, że nawet za granicą lekarze odmawiają leczenia. Mamy nadzieję, że my takiej odpowiedzi nie dostaniemy. Dostaniemy ten kosztorys i zbierzemy pieniądze. Będziemy walczyć! - nie poddają się.
 
POMÓŻMY FILIPKOWI

Jeśli chcesz pomóc Filipkowi, to pamiętaj, że liczy się każda złotówka. Filip jest podopiecznym fundacji ZOBACZ MNIE. Wpłaty na jego rzecz prosimy kierować na konto:
Fundacja ZOBACZ MNIE
ul. Ofiar Oświęcimskich 14/11
50-069 Wrocław
SANTANDER BANK POLSKA SA

28 1090 23 98 0000 0001 4358 4104

Z tytułem wpłaty: „Filip Bulanda”

Wsparcie można też przekazać w postaci przelewu internetowego za pośrednictwem strony - LINK. W rubryczce „CEL” prosimy wpisać imię i nazwisko: „Filip Bulanda”.
 
O Filipku na stronie fundacji - LINK.

Magdalena Sych

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE