reklama

Egipcjanin w Łęcznej

Opublikowano:
Autor:

Egipcjanin w Łęcznej - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNie tylko Polaków można spotkać w różnych zakątkach globu, również w naszym kraju coraz więcej jest przybyszów ze świata. Od czterech lat w Łęcznej mieszka Egipcjanin z rodziną. 

Roumany Narouz prowadzi bar szybkiej obsługi, do którego zaglądają okoliczni mieszkańcy. Jest chrześcijaninem, należy do Koptyjskiego Ortodoksyjnego Kościoła, pochodzi z miejscowości Al-Qusia koło położonego nad Nilem portowego miasta Asjut. Miejsce to nazywane jest "Drugim Betlejem" i jest dobrze znane turystom. Według tradycji przez sześć miesięcy mieszkała tam Święta Rodzina, która uciekając przed Herodem schroniła się w Egipcie. Dziś znajduje się tam klasztor Panny Maryi, a odwiedzają go także turyści z Polski.

Przyszli na kebaba, nauczyli polskiego

W pobliskim Asjut mieszka więcej chrześcijan niż muzułmanów. Miasto jest większe od Lublina, było i jest bardzo spokojne  – mówi właściciel baru. Rozruchy wywołane zmianą prezydenta nie wywołały tam napięć międzyreligijnych, jak zdarzało się w innych miastach. - Jeśli chodzi o relacje chrześcijanie i muzułmanie to nie ma tam tak wielu ludzi, którzy są nam nieprzyjaźni. Jeśli już, to małe radykalne grupy. Media przekazują dużo informacji nieprawdziwych. Żyjemy i mieszkamy tam ze sobą. Sąsiedzi odwiedzają się, nie pytają czy to muzułmanin, czy chrześcijanin. Ludzie żyją normalnie. – podkreśla.

- W mojej rodzinie jest nas sześcioro, trzech braci i trzy siostry. W Egipcie skończyłem szkołę średnią, później wyjechałem do Kuwejtu. Do Polski zaprosił mnie kolega, który już tutaj pracował. Przyjechałem do niego w wakacje, spodobało mi się i postanowiłem, że będę tutaj mieszkał - opowiada właściciel popularnego baru. 

Po trzech latach pobytu w Polsce Roumany ożenił się z lublinianką. Do Łęcznej przeprowadzili się cztery lata temu. Dla niego oczywiste było, że będzie tu prowadził bar z kebabem. Szybko też nauczył się języka polskiego. - Nie kończyłem tutaj żadnej szkoły językowej, ale rozmawiam, piszę i czytam po polsku. Dzięki moim klientom nauczyłem się mówić, a później żona pomagała mi w czytaniu i pisaniu - opowiada.

W pracę wkłada serce

- Tutaj w Łęcznej mam klientów z różnych stron: z Lublina, Lubartowa, Świdnika, z całej okolicy. Trzeba dbać o to, żeby byli zadowoleni, bo wtedy biznes rozwija się. Wkładamy tu swoje serce, bo nie chodzi mi o klienta na dzisiaj, ale na cały czas. W mojej firmie pracują Egipcjanie i Polacy - mówi właściciel Kababu Luxor. - Polacy to bardzo dobrzy ludzie, mieszkam tutaj już 11 lat, to mój kraj. Na początku marzłem zimą, u nas nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich temperatur. Teraz jak jadę do Egiptu to tam jest mi za gorąco.

Roumany nie patrzy na to, że w innym kraju można lepiej zarobić, mówi, że dla niego ważne jest to, że w Polsce dobrze się czuje: - Wyjeżdżałem kiedyś z żoną do Norwegii, ale tam w ogóle mi się nie podobało. Tutaj normalnie kontaktuję się z ludźmi, tam tego nie ma. Tam tylko praca - dom, praca - dom, to nie jest życie dla mnie. Tutaj mam dużo znajomych z Egiptu, Syrii, z Jemenu, mieszkają w Warszawie, Lublinie, Włodawie. W Łęcznej mieszka też mój starszy brat z żoną. Mam dwoje dzieci, córka ma siedem, a syn pięć lat.

Z żoną i dziećmi Roumany chodzi do kościoła w Łęcznej, ale też do archikatedry w Lublinie, bo żona Egipcjanina lubi ten kościół. - Jeździmy też na msze z księdzem koptyjskim, które co tydzień sprawowane są w Warszawie, a co miesiąc według grafiku w innym mieście. Niedługo będzie takie spotkanie w Krasnymstawie, nie mamy tam kościoła, modlimy się w mieszkaniu - opowiada Roumany.

Marzena Olędzka

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE